Rozdział 16 - I've had you so many times but somehow I want more...
Każdy wie, że
stawanie pomiędzy dwójką ludzi i mieszanie się w ich sprawy nie jest najlepszym
pomysłem. Wiedziała o tym również Trisha. I właśnie dlatego, kobieta nie
czekała długo by opuścić mieszkanie syna. Była przekonana, że najlepszym
rozwiązaniem będzie ewakuacja. Dzięki czemu, oczywiście, będzie w stanie dać
młodym trochę niezbędnej swobody i, przede wszystkim, da im możliwość do
kolejnej rozmowy. Było zbyt wiele rzeczy, które natychmiastowo musieli ze sobą
omówić. Najwyraźniej zbyt długo odwlekali w czasie rozmowy, które powinni odbyć
w pierwszej kolejności. Wciąż przekładali je na potem, co jak się okazało było
powodem namnożenia się ich problemów.
Zayn usiadł
przy stole kuchennym, patrząc uważnie na swoją dziewczynę, która nerwowo
chodziła po kuchni, nie będąc w stanie się uspokoić. Ronnie zawsze była tą
bardziej wybuchową połówką i zdaje się, że to wciąż się nie zmieniło. I Zayn
miał nadzieję, że ta rzecz już nigdy się nie zmieni.
Malik nie chciał
zabierać głosu, jako pierwszy. Doskonale wiedział, że dziewczyna potrzebuje
chwili, by poukładać w głowie własne myśli. Zdawał bowiem sobie sprawę, że
słyszała każde jego słowo, które wypowiedział do mamy. Nie chciał więc jej
poganiać. Potrzebowała chwili czasu by ochłonąć. By przemyśleć te wszystkie
bolesne słowa Zayna.
- Nigdy nie
mówiłaś, że chcesz mieć dziecko – odezwał się. Nie wytrzymał jednak tej ciszy.
Pochylił się
nad stołem, chowając twarz w swoich dłoniach. Pomimo ogromnego zmęczenia po
prostu musiał przeprowadzić tę rozmowę. Musiał zadać pytania, które zakorzeniły
się w jego głowie zbyt głęboko. I choć potrzebował chwili wytchnienia,
wiedział, że nie może sobie na nią pozwolić. Nie teraz. Nie, gdy wszystkie
odpowiedzi były na wyciągnięcie ręki.
- Nigdy
wcześniej nie myślałam, że będę chciała go już teraz.
Spokój bijący
od Ronnie zdawał się być zupełnym przeciwieństwem tego, co sugerowała jej
postawa. Dziewczyna wciąż niespokojnie przechadzała się po kuchni, nie mogąc
uspokoić skołatanych nerwów.
- Dlaczego? –
zapytał cicho. Przez chwilę nawet obawiał się, że zbyt cicho, by ktokolwiek
mógł usłyszeć pytanie.
- Nie wiem. Ale
po prostu nie mogę przestać o tym myśleć. Wizja dziecka w jakiś sposób mnie
ratuje.
Zayn zamknął
dłonie w pięści i odchylił głowę do tyłu, nabierając głęboko powietrza.
Doskonale wiedział, o czym mówi Ronnie i sprawiało mu to większy ból, niż
mógłby się spodziewać.
Dlaczego, do
cholery, rudowłosa myślała, że dziecko daje jednocześnie nadzieję na jej
wyzdrowienie? Było przecież zupełnie odwrotnie. Ta mała istota zabierała pannie
Scott możliwości. Zabierała jej czas. Coś, czego i tak Ronnie miała zdecydowanie
za mało.
- Wiesz, że to
nie tak? Wiesz, że to nie ma sensu, prawda?
Dziewczyna
pokręciła głową. Jednak nie dlatego, że gestem udzielała mu odpowiedzi. Kręciła
głową w bezsilności.
- Nie wiem, co
mam robić, Zayn. Po prostu nie wiem.
On również nie
wiedział. Nie miał pojęcia, jak powinien się zachować. Co doradzić, co
powiedzieć. Nie wiedział nawet, jak ma udzielić jej pomocy. Innej niż wsparcie,
którego w tym momencie nie potrafił jej dać.
- Jest zbyt
duże ryzyko. Nie mogę cię stracić, Ronnie. Nie mogę.
- Nie stracisz
– zapewniła go od razu.
Prychnął.
- Tego nie
wiesz.
Rudowłosa
westchnęła głęboko, w końcu zmuszając się do zajęcia miejsca obok Zayna.
- Co
powinniśmy zrobić? – zapytała.
Malik podniósł
na nią wzrok, próbując ukryć mały kawałek nadziei, który niespodziewanie
pojawił się w jego głowie, tylko dlatego, że w końcu Ronnie użyła liczby
mnogiej.
My.
Zdaje się, że
już dawno tak go nie cieszyło to słowo.
Szkoda
jedynie, iż nie potrafił odpowiedzieć na zadane przez dziewczynę pytanie.
- Możemy iść
do lekarza. Kolejnego…
- Nie
zaczynaj, proszę.
- Możesz mnie
najpierw wysłuchać?
Dziewczyna
przewróciła teatralnie oczyma, jednak po chwili skinęła twierdząco głową.
- Pójdziemy do
lekarza. Dziesięciu, jeśli będzie trzeba. Każdy z nich powie nam, co myśli. Pokaże
opcje, jakie mamy. Jeśli okaże się, że jest szansa…
Dziewczyna
momentalnie uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona z pomysłu chłopaka. Nie
spodziewała się jednak, że uśmiech tak szybko zejdzie z jej twarzy.
- Jeśli jednak
okaże się, że lekarze nie dają ci zbyt dużych możliwości przy dziecku… Wtedy
nie zmienię zdania. Nie będę nawet próbował. Kocham cię, Ronnie, i choć bardzo
chciałbym się z tobą zgodzić w tym wszystkim i stać u twojego boku, nie będę
potrafił jeśli nie będzie dla nas szansy.
- Zayn…
- Nie, Ronnie.
Jesteśmy młodzi. Mamy jeszcze czas. W zasadzie mamy mnóstwo czasu. Ale musimy
zrobić to po kolei. Rozumiesz o czym mówię, prawda?
- Rozumiem.
Ale nie możesz ode mnie oczekiwać, że tak po prostu usunę ciążę. To nie jest
takie proste.
- Nie, to z pewnością
nie jest proste. Również dla mnie. To jest wbrew moim zasadom. Wbrew mojej
religii. Wbrew wszystkiemu w co wierzę. Ale to nie ma znaczenia, kiedy w grę
wchodzi twoje zdrowie.
To było piękne
i wzruszające. Ronnie nie mogła nic poradzić na wzbierające łzy w jej oczach.
Nie mogła nawet powstrzymać łamiącego się głosu, gdy odpowiedziała:
- Pójdziemy
więc do lekarza. – Chwilę później na jej twarzy pojawił się delikatny, ledwie
widzialny uśmiech, gdy dodała: - Do dziesięciu, jeśli będzie trzeba.
Malik skinął
głową, sięgając po ręce dziewczyny. Zamknął w uścisku, próbując ogrzać jej, jak
zawsze, zimne dłonie.
Każdy chce w
coś wierzyć. Jedni wierzą w UFO, drudzy w miłość. Śmiało, nazwijcie go głupcem,
mówiąc, że wierzy w coś, co może lada dzień się rozpaść, gdy powstanie kolejna
kłótnia, której być może tym razem nie uda im się przeskoczyć. Nazwijcie go głupcem,
bo trzyma się każdego ułamka nadziei. Bo walczy, gdy niemalże każdy na jego
miejscu zdążyłby się poddać.
Ale mimo tego
całego napięcia, jakie narzucała na siebie sytuacja, w jakiej się znaleźli,
Malik odczuwał spokój.
Pomimo włosów
opadających na twarz dziewczyny, mógł dostrzec łzy na jej policzkach. Doskonale
wiedział, że nie powinna płakać. A już z pewnością nie przez niego. Wolałby
widzieć ją każdego dnia pełną dobrego humoru i tej radości z życia, którą zwykła
go kiedyś zarażać. Chciał widzieć w niej dziewczynę, która nie martwiła się
niczym, która żyła chwilą. A już z pewnością niczego w tym momencie tak nie pragnął, jak usłyszeć
jej śmiech. Piękny, melodyjny śmiech, który wprawiał w drżenie każdy fragment
jego ciała. Pragnął także zobaczyć ten magiczny błysk w jej oku. Do diabła,
nawet ten, pojawiający się wtedy gdy się kłócili. Nawet wtedy, gdy nazywała go
„dupkiem”, wymachiwała rękoma, gdy się sprzeczali, by podkreślić moc swoich
racji… To wszystko sprowadzało się jednak do tego, że dzielące ich bariery były
do przeskoczenia.
Czy właśnie
dlatego odczuwał taki spokój? Nie miało to w tym momencie znaczenia. Po prostu
chciał, by to uczucie trwało. Chciał czuć ów spokój, tak długo, jak tylko mógł.
Chciał rozkoszować się każdym momentem, z tej szarpaniny różnych sprzeczek,
nieporozumień i wątpień w samych siebie. Chciał, by wszystko to, co dzisiaj
uzgodnili, to wszystko co dobre, wciąż było pomiędzy nimi i nigdzie już nie
znikało.
Jednak, czy
miłość i spokój nie są swoimi przeciwieństwami? Czy nie wykluczają się
wzajemnie? Przecież mówi się, że ten który szuka spokoju w miłości jest z góry
przegranym. Więc czy i tym razem powinien przykleić sobie do koszulki plakietkę
z napisem „głupiec”? Zdaje się jednak, że te ostatnie zmartwienia i kłótnie
nauczyły go jednego - odczuwania spokoju, jako wielkiego szczęścia.
Uśmiechnął się
do dziewczyny, otwierając szeroko swoje ramiona.
- Chodź do
mnie – poprosił.
Ronnie nie
zwlekając ani sekundy, wstała ze swojego krzesła i usiadła na kolanach
chłopaka. Położyła głowę na jego ramieniu, nie pragnąc w tym momencie nic
więcej. No, może oprócz tego, by odrobinę mocniej ją przytulił.
- Przejdziemy
przez to – oznajmił po chwili.
- Wiem –
odpowiedziała. I naprawdę miała to na myśli. Wierzyła, że będą potrafili sobie
z tym poradzić. Wierzyła, że pomimo swojego młodego wieku dadzą radę. Kto wie,
być może staną się również inspiracją dla innych?
Malik złożył
pocałunek na czubku jej głowy, po czym przesunął palcami po jej brodzie,
unosząc ją lekko do góry. Gdy zrównał się spojrzeniem z dziewczyną, nieznacznie
się uśmiechnął. Może nawet nieco łobuzerko. I było to w pełni zgodne z tym, co
zrobił później. Bowiem skradł pocałunek.
Miękkie od łez
usta dziewczyny poddały się ufnie jego nieco mocniejszym i twardszym wargom. I
jednego z pewnością możemy być pewni. Każde z nich tego chciało. Chcieli swoich
ust, dotyku i wszystkiego innego, co tylko byli w stanie sobie wzajemnie
zaoferować.
Ten pocałunek
miał swój własny język. A ta dwójka była jedynymi osobami, które potrafiły się
nim porozumiewać.
Zapomnieli o
jakichkolwiek wątpliwościach. Pozostawał właśnie tylko ten pocałunek, zbyt
ekscytujący i podniecający, by mogli tylko na nim zaprzestać. Więc szli dalej.
Jego dłoń na
jej biodrze i to dziwne kuszenie losu. I te wszystkie uczucia, które wywoływali
na pozór zwykłym dotykiem…
- Zayn… -
cichy szept w jego usta.
Chłopak jednak
nawet teraz nie zdawał powrócić do rzeczywistości.
- Zayn –
powiedziała, próbując się od niego oderwać.
Dopiero teraz
dotarło do niego jej wołanie. Zamrugał kilkakrotnie, próbując zrozumieć
dlaczego mu przerwała.
- Ktoś puka –
powiedział z tym dziwnym uśmiechem. Z uśmiechem, który pozwolił mu wrócić
myślami do ich pierwszych spotkań, pierwszych randek, pierwszych pocałunków.
- C-co?
- Ktoś puka do
drzwi – powtórzyła, wyswobadzając się z jego ramion, wciąż nie porzucając tego
psotnego uśmiechu.
Ach, jak on kochał tę dziewczynę.
Kochani, na pasku bocznym na samej górze zamieściłam "ankietę". Dlatego proszę każdego, kto czyta moje wypociny, by kliknął "Tak". Chciałabym zobaczyć, jak wiele osób czyta tego bloga.
Dziękuję za każdy głos! ♥
rozdział jak zwykle wspaniały, już nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńPierwsza :) Wspanialy... Aż sie poryczalam... Nieziemski... Ty jak. Zwykle wywolujesz swoim pisaniem wodospad Niagara z moich lez... JESTES CUDNA :*
OdpowiedzUsuńPowodzenia i weny w next :*
@Cola_Little
Dziękuję, kochanie ♥
UsuńSkąd Ty bierzesz te opisy dziewczyno? jesteś fenomenalna. :) BardO lekko się to czyta z czego się niezmiernie ciesze :D podziwiam Twoj styl pisania i to co piszesz :)
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału to cieszę się, że w końcu doszli do porozumienia w sprawie ciazy panny Scott. :) Ciekawa jestem kto pupal. czyzby jej były lokator? ;> a może któryś z chlopakow! :) nie mogę się doczekac nastepnego rozdzialu. Dawaj go szybko. /Onaa_6
ps. pisze z anonina bo nie moglam zalogować się na blogera. :)
Przyznam szczerze, że i ja się z tego ogromnie cieszę. Chyba sama miałam już dość tych kłótni, ciągnących się przez każdy rozdział. Mam nadzieję, że uda mi się w następnym rozdziale wprowadzić na Wasze twarze uśmiech. Taka mała odmiana od ciągłego smucenia się nad losami Ronnie i Zayna. Znaczy się... tak teraz tylko sobie planuję. Zobaczymy co będzie jak za tydzień usiądę do pisania rozdziału :P
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz! ♥
Buziaki!
No cześć :)
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że już nie mogłam usiedzieć w miejscu czekając na nowy rozdział. Co chwila odświeżałam i nagle : JEST!
Bardzo cieszę się, że Ronnie i Zayn się pogodzili. Jestem cholernie ciekawa czy Ronnie to wszystko przeżyje, czy postanowią usunąć dziecko...? Och tyle pytań mam w głowie i mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedzi.
Szkoda, że w ankiecie można głosować tylko raz, bo gdyby było inaczej miałabyś 1000000 głosów od jednej dziewczyny, która kocha to opowiadanie ponad życie ♥ ♥ ♥
Koocham cię i życzę duużo weny !
+mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo :D
++ zaczęłam pracę nad twoim szablonem, także niedługo spodziewaj się e-mail'a
Buziaki ♥ ♥ ♥
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
UsuńNie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo jestem wdzięczna za tak wspaniałych czytelników. To wiele dla mnie znaczy ♥
I dziękuję za szablon. Wspomniałam, że jest fenomenalny? Ach, zapewne jakieś tam milion razy... :D
Buziaki! ♥
Jeeeej to jest rewelacyjne ! ♥
OdpowiedzUsuńWszystkie te emocje, uczucia opisujesz z taką lekkością, ahh pięknie.. ♥
Dobrze, że Zayn i Ronnie wyjaśnili sobie pewne sprawy i doszli do porozumienia.
Mam nadzieję, że przejdą przez to wszystko razem.
Bo miłość przezwycięży wszystko ♥ !
Uwielbiam to opowiadanie.
Pozdrawiam. ♥
@blue_eyes_9
Jej, dziękuję ślicznie! Cieszę się ogromnie, że spodobały Ci się te wszystkie opisy. Szczególnie, że sama nie jestem do końca przekonana, co do tego rozdziału.
UsuńJeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam cieplutko! ♥
no nareszcie, w końcu,
OdpowiedzUsuńmoi kochani ze sobą porozmawiali, doszli do porozumienia!
rozumiem Zayna, chce jak najlepiej - żeby jego ukochana przeżyła..
przecież ja kocha ponad wszystko, widać to..
ale dziecko.. to chyba najbardziej mnie dobija. przecież to jego, ICH DZIECKO
i teraz co? nie będzie go? pozbędą się?
mam nadzieję, że trafią na takiego lekarza, który zdziała cuda
przeżyje i ona i dziecko, w tedy to ja się popłaczę i będę skakać jak szalona!
a kto to, kto do nich przyjdzie? może Harry? może.. ciekawe!
bardzo czekam na nowy rozdział, jestem i będę czytać, inaczej byłabym chyba głupia, to co tworzysz jest niesamowite i będę zawsze to powtarzać!
pozdrawiam, przesyłam wielkiego Horan Huga i Horanowego całuska, Clauds ♥
Zgaduj zgadula! To może być jakiegoś rodzaju gra. Zgadnij kto puka do drzwi Ronnie i Zayna, a czeka Cię nagroda. :D Haha. Chyba czas spać, bo zaczynam wariować... :D
UsuńOczywiście, moja droga, dziękuję ślicznie za ten wspaniały komentarz. Cieszę się ogromnie, że Ci się spodobał i będziesz czytać dalej. No i naturalnie, ja również wysyłam Ci wielkiego, wielgaśnego, przeogromnego Horan Huga i jeszcze większego buziaka.
Pozdrawiam cieplutko! ♥
Boże dziewczyno skąd ty bierzesz te niesamowitą wene, te pomysły opisy? To wszystko. Jesteś najlepsza. Twoje opowiadanie czyta się z taką lekkością, ale nie brakuje scen od których łzy pojawiają się w oczach :) nigdy chyba nie przestane cię komplementować!
OdpowiedzUsuń/@jula_matujewicz twoja największa fanka xx
A ja Ci powiem skąd. Za każdym razem gdy wchodzę na bloga i widzę jakiś komentarz, moje serce się raduje. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wielką inspiracją dla mnie jesteście. I jak często słowa zawarte w komentarzach były dla mnie nie tylko weną, ale również wielkim kopem na rozpęd. Za co, oczywiście, ogromnie Wam dziękuję. ♥
UsuńJa sie pytam jak ? Jak ty to robisz? Uwielbiam to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńZacznę jak zawsze... GENIALNE!!! ;))
OdpowiedzUsuńZa każdym razem kiedy czytam Twoje opowiadanie czuje sie tak jakby w innym miejscu, świecie... Odkładam rzeczywistość, często smutną na bok, zagłębiajac sie w hmm paradoks, jeszcze pochmurniejsza, szarą historię dwóch zakochanych, stworzonych dla siebie ludzi. Tak jak odpisałaś scenkę przed pocałunkiem i jak trwał... To są szczęśliwi, choć często sklóceni kochankowie, którzy bez siebie nie przeżyją dłużej niż dzień. Jestem niezmiernie wdzięczna, za to, iż w końcu doszli do WSPÓLNEGO porozumienia. Mam nadzieję, że szybko odnajdą jakieś rozwiązanie ratujące i dziewczynę i dziecko.
Może to dziwne ale powiem... Lubię czytać różne historyjki, krótkie opowiadania po angielsku, gdyż uwielbiam ten język. Zawsze twierdziłam, że piosenki to tylko po angielsku, przy czym polskie to porażka... Tak było do pewnego czasu.
Jednakże nastąpił moment kiedy wielce utalentowana osoba poleciła mi swoje opowiadanie. Zakochałam sie w nim. Czytając je czuje sie równie świetnie, co czytając te po angielsku. Strasznie chciałbym Ci za to podziękować. ;)) (Chyba nie znudziłam aż tak bardzo ;p )
Nie mogę sie doczekać ich dalszego życia, zmagania sie z poważnym problemem. Czy oboje wytrzymają taką presję? Uważam, iż na to zasłużyli. Zasłużyli na wspólne szczęście, wspólne życie! ;3
Czekam z niecierpliwością.
Oddany czytelnik <3
@Zaniloliry_wife
Dziękuję ♥
UsuńKochana, wiesz jak wiele Twoje (i innych czytelniczek) komentarze dla mnie znaczą? Zwariowałam na ich punkcie do tego stopnia, że potrafię wejść na bloga, cofnąć się kilka rozdziałów wstecz i przeczytać znajdujące się pod nim uwagi, które zdaje się, że dobrze znam. Jednak są one dla mnie tak wielką inspiracją i (jak wspomniałam w odpowiedzi wyżej) ogromnym kopem, że po prostu łatwiej mi się wtedy pracuje. Ach. Głupia ja.
W każdym razie, dziękuję za ten i wszystkie inne komentarze, bowiem znaczą one dla mnie naprawdę wiele. DZIĘKUJĘ! ♥
Naprawdę chciałabym mieć taki talent do pisania jak Ty. Przez Ciebie czuję się jeszcze większym beztalenciem. Rozdział jak zawsze idealny. Naprawdę mi ich szkoda. Nie wiem co bym zrobiła na ich miejscu. Cieszę się, że się pogodzili. Są słdcy. Bardzo się kochają. Uwielbiam ich i Ciebie. @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana ♥
UsuńWspaniały rozdział :D /Paulina Wesołowska
OdpowiedzUsuńNo niech to uj strzeli. ; /
OdpowiedzUsuńWyobrażasz sobie, że już prawię wysyłałam do bloga komentarz, a tu ni z tego ni z owego nie ma go, i muszę pisać od nowa. : ( No ale czego się nie robi. :)
Mam nadzieję, że ten komentarz wyjdzie taki sam jak poprzedni, albo nawet i lepszy =)
Jak dobrze, że mama Malika się wycofała, nie dręczyła tego tematu. Nie namawiała Zayna aby postąpił jak ona chce. Choć zostawiła napiętą sytuację to trzeba jej podziękować. Dzięki niej tak naprawdę odbyła się ta cała rozmowa, która im była tak bardzo potrzebna.
Jestem w szoku jak Ronni opanowała swoje emocje. Choć, wiem że nie było dla niej to lada wyzwanie nie wybuchnąć i sprowokować do większej kłótni. Podziwiam i gratuluję.
Zayn mam nadzieję, że w końcu pokochasz tą małą fasolkę, która jest owocem waszej miłości *Ronnie i Zayna* Przecież bez względu co się stanie, i tak pokochasz te dziecko. Czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Kto wie, jak się potoczą dalsze losy? Może wszystko będzie okej, a może być odwrotnie. To wie na pewno sama Paulina, i jeszcze trochę i nam pokaże, które osoby co obstawiały i czy miały rację. Ale widzę dla Zayna nadzieję. Gdzieś w głębi jego ♥ płonie iskierka miłości do tego maleństwa, które Ronnie nosi pod sercem.
Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze :)
No i nie wyszedł mi taki sam. Jestem sama na siebie zła. ;/ No ale tak.
Mój głosik masz ♥
Twoja najwierniejsza czytelniczka* teraz tak mogę napisać*
P.S Kocham Cię ♥♥
Moja najukochańsza Madzia ♥
UsuńNajzwyczajniej w świecie kocham Cię za te Twoje komentarze. W sumie kocham Cię z miliona powodów, ale to chyba nie czas i miejsce na sporządzanie nieskończenie długiej listy. Prawda, Jajko? ♥
Niemniej jednak, dziękuję za komentarz. Za to, że jesteś. I za wszystko inne. Ach, no. Po prostu love love i te sprawy.
A to, co się stanie w następnych rozdziałach jest tajemnicą nawet dla samej Pauliny. :P Serio, jeszcze sama nie ogarnęłam moich myśli. :D
Buziaki ♥
Oj kochana ♥
UsuńMoje komentarze są jak ninja, nigdy nie wiesz kiedy będą, gdzie i pod którym rozdziałem :)
A co do twoich nie ułożonych myśli, ja to wiem, ale po prostu te zdanie idealnie mi pasowało. ♥
Buziaczki z Grudziądza ♥♥
Boże jak ty fajnie piszesz! My również prowadzimy bloga. Zapraszamy w wolnej chwili. Może nie tak genialnie jak ty, ale staramy się :) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńowszystkimioniczym-1.blogspot.com
Ale piękny szablon!!! *3*
OdpowiedzUsuńrozdział - kocham!!! <3
zapraszam do mnie ;)
http://just-dont-let-go.blogspot.com/
hej hej :)
OdpowiedzUsuńrozdział był krótki dlatego też chyba dużo nie będę się rozpisywać :)
cholernie się cieszę że Zonnie razem znaleźli wspólne rozwiazanie na tą całą zaistniałą sytuację ^.^ ona uległa Zayn'owi ale Zayn nie uległ dokońca Ronnie dlatego jakoś czuję się odrzucona ;c (utorzsamiłam się z Ronnie w tym rozdziale haha xd)
ehh no nie wiem... zdję się na Twoje wyobrażenie o tym opowiadaniu i cokolwiek zdecydujesz (czy Zonnie bd mieć dziecko czy też nie) bd usatysfakcjonowana ;)
dziekuję za odpowiedź pod moim poprzednim komentarzem <33 ily
@WTuszynska
Powiem prosto, bo czasem nie potrzeba zbyt wiele słów.
UsuńDziękuję, kochana ♥ Za wszystko.
Pozdrawiam ciepło :)
Rozdział bardzo mi się podobał! Dobrze, że Ronnie słyszała co Zayn mówi dla swojej matki. Może lepiej go przez to zrozumie... Dobrze się stało, że usiedli i porozmawiali. Wierzę w to że prawdziwa miłość przetrwa najgorsze
OdpowiedzUsuń,,Czasem prawdziwa miłość ujawnia się dopiero wtedy, gdy nie wszystko do końca się rozumie".
Mimo, iż to tylko opowiadanie dla mnie to coś więcej, dlatego bedę im kibicować, ich miłości, ich związkowi
Tobie kochana życze weny do napisania kolejnych pieknych i wzruszających rozdziałów
Buziaczki :*
Jestem wzruszona Twoim komentarzem, kochana. Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się spodobał, a moje opowiadanie jest dla Ciebie czymś więcej. Staram się przelać do tej historii dużą dawkę prawdziwego życia, dlatego cieszy mnie każde Twoje słowo.
UsuńDziękuję. ♥
Pozdrawiam ciepło!
No to tak: według mnie to opowiadanie jest z takim niepotrzebnym mu dramatyzmem. Banalna historia, zbyt banalna jak na takie coś. Fajnie piszesz i opisujesz, wiem bo czytałam bloga o Jacku i Catherine, który mnie pochłonął całkowicie, tam było coś nowego (chociaż faktem jest, że niektóre kwestie były dość przewidywalne), wątek był interesujący. Mówisz, że chcesz pokazać prawdziwe życie Z JAKIMIŚ GWIAZDKAMI? no to, to jest troché bez sensu. Za dużo dramaatu i zbyt banalne, ale zdecydowanie POTRAFISZ PISAĆ! :)
OdpowiedzUsuń