niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 17 - You make me strong... 


Zayn zaśmiał się cicho, próbując złapać Ronnie w swoje ramiona zanim dziewczyna otworzy drzwi, chcąc powitać gościa. Kimkolwiek ów gość był.
- Chodź do sypialni, możemy udawać, że nas nie ma – powiedział, łapiąc ją od tyłu i przyciągając do swojego ciała. Przybliżył swoją twarz do jej szyi, składając delikatny pocałunek na jej miękkiej skórze. – Obiecuję, że nie pożałujesz.
Ronnie roześmiała się cicho, próbując nie pokazać jak bardzo ucieszyłoby ją to rozwiązanie.
- Co jeśli to twoja mama? – zapytała rudowłosa. – Może czegoś zapomniała?
Głośne westchnienie Zayna było wystarczającą odpowiedzią. Co prawda, Ronnie zdawała sobie sprawę, że zapewne nie żałowałaby, gdyby nie otworzyli tych drzwi, o co z pewnością Zayn by zadbał, jednak miała pewne przeczucie. Przeczucie mówiące, że jednak powinna dojść do drzwi.  I z pewnością nie ułatwiał jej tego fakt, że właśnie zrezygnowała z zaproszenia do sypialni, szczególnie że  mieli za sobą ciężkie dni.
Próbując nie myśleć o tym, co traci, Scott przekręciła zamek w drzwiach, by chwilę później pociągnąć za klamkę. Zayn stał tuż za nią, opierając się nonszalancko o ścianę i czekając, aż drzwi się otworzą.
- Ronnie! – Doskonale im znany głos rozniósł się po klatce schodowej i przepchnął się do mieszkania.
- Emily? – zapytała z niedowierzaniem rudowłosa, nie będąc w stanie się nawet poruszyć.
Oto przed nią stała jej najlepsza przyjaciółka, która, - czego Ronnie była więcej niż pewna - powinna w tym momencie znajdować się w Kalifornii.
- Mówiłem, żeby nie otwierać drzwi – odezwał się Zayn. Zapewne zwykły obserwator, nie znający sytuacji pomiędzy Malikiem a panną Emily wziąłby słowa chłopaka za niegrzeczne i z pewnością niestosowne. Jednak rzeczywistość prezentowała się nieco inaczej. I idealnym potwierdzeniem tego była nuta dobrego humoru w słowach mulata.
- Zayn! – pisk Emily ponownie rozniósł się po pomieszczeniu.
Ronnie wciąż jednak była zbyt zaskoczona, by wykonać jakikolwiek ruch, dlatego Zayn wyręczył swoją dziewczynę, otwierając szerzej drzwi i zapraszając koleżankę do środka.
Emily momentalnie rzuciła się na szyję Scott, a obie dziewczyny zostały zamknięte w uścisku Malika.
- Tęskniliście za mną? – zapytała dziewczyna, nie porzucając ani na chwilę tego podekscytowanego, piskliwego głosu.
- Oczywiście!
- Ani trochę.
Zayn i Ronnie odpowiedzieli równocześnie.
Minęła chwila, długa chwila i dopiero wtedy Ronnie odzyskała trzeźwość umysłu. Wyswobodziła się z grupowego uścisku i odsunęła od siebie dziewczynę na długość ramienia, patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Co ty tu robisz? – zapytała od razu.
Em roześmiała się promiennie.
- Cóż za cudowne powitanie, Scott. Ciebie też dobrze widzieć.
- Och, kochanie – odezwała się rudowłosa, chcąc szybko złagodzić sytuację. – To nie tak, że się nie cieszę! Oczywiście, że się cieszę. Po prostu jestem zaskoczona. Powinnaś być przecież w Kalifornii.
Emily prychnęła, ścigając buty i bez żadnego konkretnego zaproszenia przeszła w głąb mieszkania, wchodząc do kuchni. Zayn i Ronnie podążyli tuż za nią, momentalnie sobie przypominając, że gdy raz powiesz Emily, by „czuła się jak u siebie w domu” dziewczyna zapamięta to bardzo dobrze i wykorzysta w każdy możliwy sposób.
- Tak, powinnam tam być – odpowiedziała dziewczyna. – Ale mnie wywalili.
Podczas, gdy Scott pisnęła coś w rodzaju „dlaczego” i „jak to możliwe”, Zayn roześmiał się głośno, po czym podszedł do Em i przybił jej piątkę.
- Moje gratulacje! – powiedział radośnie ze słyszalną dumą w głosie, na co niestety zarobił od Ronnie jedno uderzenie w ramię.
Co prawda, panna Scott była zdania, że trzeba czerpać z życia, jak najwięcej i nigdy nie odwracać się za siebie, to wciąż istniały rzeczy, których nigdy by nie porzuciła. Na przykład studia. Sama miała zacząć je dopiero w przyszłym roku, gdyż wcześniej nie miała zbytniej możliwości. Jej tata nie zarabiał wystarczająco, by móc zapłacić za collage, a chodzenie po ulicach w stroju kurczaka także nie dawało jej dużych zarobków. Dlatego pozostawały tylko marzenia, że kiedyś, dzięki odkładanym skrupulatnie pieniądzom wybierze się na jedną z uczelni i zdobędzie wykształcenie, które zagwarantuje jej więcej niż ów strój kurczaka. Jednak nie dane było jej iść tą drogą. Pojawił się Zayn, który wprost żądał, żeby dziewczyna rzuciła pracę. Zagwarantował, że zapłaci za jej naukę i choć z początku nie chciała się na to zgodzić, będąc pewną, że sama musi dojść do swojego sukcesu, w końcu uległa. Zresztą, biorąc pod uwagę ile zarabiał członek najpopularniejszego zespołu na świecie, Zayn przekonał ją wystarczająco, używając więcej niż jednego argumentu, by Ronnie się tym nie martwiła. Malik natomiast mógł się cieszyć, że pomoże jej w spełnieniu marzenia.
- Dlaczego? – powtórzyła Ronnie raz jeszcze.
- Czy to ma jakieś znaczenie? – zapytała Emily, wzruszając ramionami i zajmując miejsce na jednym z krzeseł przy stole. Naprzeciwko niej usiadła Ronnie, a Zayn zasiadł na blacie kuchennym, rzucając w stronę nowoprzybyłej puszkę z colą, którą sekundę wcześniej wyjął z lodówki. Dobrze znał Em i choć ich znajomość nie była szczególnie długa mógł się pochwalić rzeczami, które wiedział o niej doskonale. Jak na przykład to, że przychodząc tu zawsze sięga po puszkę z colą. Taki jej mały nawyk. Dzisiaj nie pierwszy raz Malik uprzedził jej ruch.
- Oczywiście, że ma to znaczenie – odpowiedziała twardo Ronnie, zdając sobie sprawę, że teraz może spodziewać się już tylko najgorszego. – Pojechałaś tam dzięki stypendium. Dlaczego mieliby cię wyrzucić?
Emily westchnęła.
- Może dlatego, że spałam z profesorem? I takie tam inne.
Ronnie otworzyła szerzej buzię, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Owszem, Emily była tą bardziej szaloną przyjaciółką, która niczego się nie boi, jednak Ronnie nigdy nie podejrzewałaby jej o romans z nauczycielem.
- Spokojnie, mała – westchnęła dziewczyna, zaczesując swoje kruczoczarne włosy za ucho. Dopiero teraz pozostali mogli dostrzec jedno fioletowe pasemko, kontrastujące z zielonym kolorem jej oczu. – To nic nie znaczyło. Myślałam tylko, że ten facet jest dojrzały i traktuje to tak samo jak ja, ale on się wkręcił. I to ostro.
Ronnie  pokręciła głową z dezaprobatą, spoglądając na Zayna w poszukiwaniu pomocy, jednak ten zamiast udzielić jakieś nagany, uśmiechał się szeroko widocznie podekscytowany dalszym biegiem historii.
- Ile miał lat, Em? Sześćdziesiąt? – zapytał dziarsko, mając nadzieję, że w jakiś sposób dokuczy koleżance.
- Nie. Pięćdziesiąt jeden, czy jakoś tak.
Tym razem jednak zarówno Scott, jak i Malik otworzyli szeroko buzię, nie wierząc w to co słyszą. Em najwyraźniej jednak nie dostrzegła nutki humoru, kiedy Zayn wypowiadał słowo „sześćdziesiąt”.
- W tym przypadku to żadna różnica – odpowiedziała Ronnie, wywracając teatralnie oczyma. – Jak to wyszło na jaw?
- Głupi studenci. Głupi profesor. Czy w tych czasach naprawdę nikt nie potrafi trzymać buzi na kłódkę?
Zayn zaśmiał się cicho. Choć nigdy nie przyznałby tego głośno, uwielbiał tę dziewczynę. Z łatwością potrafiła poprawić mu humor.
- Dość o mnie! – pisnęła Em, po czym otworzyła swoją puszkę biorąc łyk coli. Odstawiła ją głośno na stół i spojrzała znacząco na Ronnie, potem na Zayna. – Lepiej powiedźcie mi, co u was słychać.
- To znaczy? – zapytała Ronnie, nieco przestraszonym głosem.
- No nie wiem? Co się stało przez ostatnie dwa, trzy miesiące, kiedy się nie widzieliśmy?
Ronnie już miała coś odpowiedzieć, gdy Em weszła jej w słowo.
- Nie żebym była twoją fanką, Zayn – powiedziała na wstępnie – ale ostatnio w prasie o was cicho. Miałam taką zakręconą współlokatorkę, która stwierdziła, że nawet się „rozstaliście”.
- Hm? – Ronnie odparła niezobowiązująco.
- No wiecie, żadnych zdjęć w prasie, żadnych wspólnych wyjść. Tylko Zayn. Sam, samiusieńki, jak ten palec.
Scott zaczęła rozważać, czy jest to odpowiedni moment, by powiedzieć przyjaciółce o swoich wszystkich problemach. Naprawdę chciała z nią o tym porozmawiać, jednak nie czuła się gotowa, by dwie minuty po przyjściu Emily wykładać na wierz tak trudne tematy.
Gdy żadna odpowiedź nie nadeszła, Em podniosła spojrzenie na Zayna, a potem ponownie powróciła do Ronnie.
- Bo nie rozstaliście się, prawda? – zapytała cicho, niepewnie, zupełnie nie w swoim stylu.
I chyba nadeszło potwierdzenie tego, że czasem brak odpowiedzi jest odpowiedzią.
- O mój Boże – sapnęła dziewczyna, zakrywając dłonią usta. – Nic nie mówiłaś!  - pisnęła oskarżycielko w stronę Ronnie, jednak chwilę potem zmieniłą postawę na bardziej zatroskaną. – Co się stało?
Zayn westchnął głęboko.
- Chyba musicie same o tym porozmawiać – powiedział zeskakując z blatu. – Dam wam trochę czasu.
Ronnie złapała jego dłoń, gdy przechodził obok.
- Możesz zostać, wiesz o tym, prawda?
Malik delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny, czując swojego rodzaju ciepło rozchodzące się po jego sercu.
- I tak muszę coś załatwić na mieście.
Scott zmarszczyła brwi, mając nadzieję, że dzięki temu chłopak momentalnie ruszy z wyjaśnieniami, jednak nic podobnego się nie stało.
- Wrócę niedługo. A wy – powiedział wskazując na dziewczyny i lekko się krzywiąc przed tym co chce powiedzieć – bawcie się dobrze.
Kilka kroków, szelest kluczy i chwilę później charakterystyczny trzask zamykanych drzwi.
- Zdaję się, że masz mi wiele do powiedzenia – oznajmiła Emily, a jej mina nie zdradzała nic dobrego. Co więcej, nawet można było dostrzec oznakę smutku, tak rzadko spotykanego w zestawieniu z dziewczyną.
Ronnie zrzuciła maskę. Wiedziała, że mogła powiedzieć Emily zupełnie wszystko. Zdradzić każdy sekret, a ta po prostu będzie siedzieć obok i trzymać ją za rękę. Poświęci swój czas tylko po to, by Ronnie poczuła się lepiej.
Dlatego Scott nie miała najmniejszej wątpliwości, że Em powinna poznać prawdę. Powiedziała jej więc wszystko. Od początku do końca, nie pomijając nic. Nie pomijając żadnego uczucia, które trzymała w sercu. I dopiero gdy skończyła spojrzała na dziewczynę, dostrzegając, że jej policzki pokryte są łzami, a oczy wyrażają smutek, współczucie, ale i wielką miłość.
- Przepraszam, że nie byłam tu wtedy dla ciebie – powiedziała jedynie, mocniej ściskając dłoń przyjaciółki. A Ronnie wtedy od razu zrozumiała, że nie tylko wsparcie Zayna było jej potrzebne. Oczywiście, chłopak był dla niej najważniejszy, ale liczyli się jeszcze przyjaciele. Przyjaciele, którzy mogli, podobnie jak dzisiaj Emily, potrzymać ją za rękę.

~*~

Zayn przeszedł przez ulicę, próbując udawać, że nie widzi aparatów skierowanych w jego stronę. Zabawne, z jak wielką zawziętością ci ludzie śledzili każdy jego krok. Jakby to, do jakiej knajpy chodzi miło znaczenie. Żałował, że jego sława nie zaczyna się i kończy tylko i wyłącznie na scenie. Niestety nie miał żadnego wpływu na to, ani na fakt, z jak wielkim zaangażowaniem i zainteresowaniem ludzie łykali te bzdury napisane w gazetach, czy w Internecie na jego temat.
W tym momencie jednak starał się odwrócić swoje myśli na zupełnie inny tor. A gdy już tylko zaczął, poszło mu niezwykle gładko, gdyż miał teraz do załatwienia znacznie ważniejszą sprawę. Z całych sił próbował przed sobą wytłumaczyć swoje zachowanie i to, dlaczego to robił. A raczej dla kogo.
Dla Ronnie – powtarzał niczym zaklęcie, próbując przekonać samego siebie, jednak z minuty na minutę szło mu coraz gorzej. Zdaje się, że jeśli tego nie potrafił, nie miał żadnych szans w przekonaniu nikogo innego, a tym bardziej samej Ronnie. Dziewczyna była mistrzynią w odgadywaniu jego nastrojów, motywów i wszystkiego innego, nad czym on sam często się nawet nie zastanawiał. Chyba to jedynie dowodziło faktu, że rudowłosa znała go znacznie lepiej niż on sam.
Zayn doszedł do wybranej przez siebie knajpy, dostrzegając, że jest tu już kilku fotoreporterów. Oczywiście, co dwie gwiazdy to nie jedna, musieli więc to wykorzystać.
Otworzył drzwi i przeszedł do środka rozglądając się wokół siebie. Miał już zapytać jedną z kelnerek, czy nie widziała gdzieś jego przyszłego towarzysza, jednak zanim to zrobił sam go dostrzegł.
Wolnym krokiem przeszedł do stolika, nabierając głośno powietrza. I dokładnie w tym momencie jego towarzysz uniósł głowę.
- Zayn – powiedział błyskawicznie, podnosząc się z siedzenia i wpatrując się w Malika z pewnym zdezorientowaniem. Najwyraźniej zupełnie nie wiedział, co powinien powiedzieć. – Tak się cieszę, że zadzwoniłeś.
- W porządku, Harry. Siadaj – odpowiedział. W tym momencie nie czuł pewności siebie, która zwykła mu towarzyszyć. Odwaga uciekła na boczny tor, a on stał przed swoim przyjacielem zupełnie bezsilny.
Zdaje się, że Ronnie nie była jedyną osobą, która tego dnia zrzuciła maskę.



Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas,
 kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.
~ Antoine de Saint-Exupéry

20 komentarzy:

  1. Kochana, coś króciutki ten rozdział :D Ale wybaczę Ci, bo wczorajszy dzień a raczej noc, i za tego e-maila, więc wybaczam <3 :*
    Emily, czyżby miała jakiś wpływ na Zayna, jak Ronnie opowie jej całą historię? Oby ! Bo w końcu dziecko musi być.
    Zayn i te jego tajemnicze wyjście na miasto. Nie spodziewałam, się że spotka się z Harrym. Jedne wielkie :OOO Ale to dobrze, niech się pogodzą, nie dla Ronnie, a dla siebie :)
    Z cytatem jak najbardziej się zgadzam :d
    Swoją drogą, jak oglądałaś wczorajsze show, może w przyszłości natknie Cię na pisanie opowiadania z Liamem w wersji bad boy ? :D
    Dobra ja już wymyślam. Teraz lecę się uczyć, a życzę Ci udanej Niedzieli <3
    Całuję ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie jestem pewna, jak wielką rolę odegra Emily w tym opowiadaniu. Kiedyś, dawno temu, chciałam ją wprowadzić do opowiadania, ale było to na samym początku. Nie pamiętam już nawet dlaczego od tego odeszłam. Aż tu nagle do mojej głowy ponownie wróciła ta myśl. I oto jest - Emily.
      Ooo, widzę, że 1DDay całkowicie zawrócił Ci w głowie. No ale, nie powiem, pomysł fajny. ;)

      Oczywiście, dziękuję ślicznie za komentarz! Jesteś cudowna! ♥

      Usuń
  2. Genialny!!!
    Nie wiem co sie dzieje, moze to jeszcze za sprawa rozczulenia 1DDay, Ale wydaje mi sie, że tu chodzi o cos innego. Zastanawiasz sie o co mi chodzi, o czym ta wariatka mówi? Już uściślam. Mianowicie kończąc czytać rozdział zebrało mi się na płacz...
    Zdałam sobie sprawę, że mimo częstych kłótni, nieporozumień, czy moich, moich przyjaciół humorków są dla mnie najważniejsi. Bez nich życie byłoby szare, a na pewno nudne. Z moimi przyjaciółkami ( dokładniej 2 directionerkami, i jedna hmmm fanką mangi. Nie wiem jak sie oni nazywaja, chyba zalezy od konkretnej mangi ;p )
    Czytamy różne ff, i potrafimy je wspólnie wychwalać godzinami! To jest niesamowite!
    Przy nich staram się ściągać maske, otwierać się. ( w moim przypadku to dosc trudne, z racji wspomnien, przeżyć z dzieciństwa, jak i samej mojej samotnej i w miarę skrytej natury...)
    Nie wiem czemu wszystko Ci tu pisze i spamuje, zamiast omawiać cudowny rozdział ( wydaje mi się, że najlepszy, jak dla mnie. No może jeden z dwóch najlepszych ;* ), ale wiem, że Ty mnie wysłuchasz...
    Jeszcze co do opowiadania, napisane jak zawsze w tym boskim stylu!
    Niespodzianka z Em, ale świetnie przemyślane! Nawet Zayn zrzucił maskę i pogodzi sie z Harry'm. Mam przynajmniej taką nadzieję.
    Dodawaj jaknajszybciej tu i na drugim blogu!!!
    Czekam z niecierpliwością.
    Oddany czytelnik,
    @Zaniloliry_wife ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana moja ♥
      Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo kocham czytać te wszystkie komentarze. Od razu tak jakoś cieplej na sercu i w ogóle. A już szczególnie wtedy, gdy piszecie o swoich emocjach. Normalnie nie cieszyłabym się, że przede mnie ktoś miał łzy w oczach, ale (przepraszam cię kochana za to bardzo) w jakimś pokręconym stopniu cieszę się, że udało mi się wzbudzić w Tobie tak wielkie emocje.
      Muszę przyznać, że przy pisaniu tego rozdziału sama się trochę wzruszyłam, bo zaczęłam myśleć o swoich przyjaciołach, których kocham całym serduchem. I właśnie w tej przyjaźni magiczne jest to, że możesz być sobą i nikt nie będzie Cię przez to oceniać.
      Dobra, kończę, bo zaraz się rozkleję...

      Dziękuję ślicznie za cudowny komentarz! ♥
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. A a a!!!
    HaHa ;))
    Chcę Ci wielce podziękować za to co napisałaś pod moim komentarzem, pod 1 rozdziałem drugiego opowiadania! Też cię uwielbiam za to co robisz dla nas i za to, iż jesteś bardzo dla mnie miła! To na prawdę urocze, że odpowiadasz nam na komentarze! Dziękuje! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :) jestem ciekawa jak potoczy się rozmowa Harrego z Zaynem dodawaj jak najszybciej nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jak zwykle genialny, piszesz wspaniale, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. wow - tyle jestem w tej chwili z siebie wydusić, daj mi chwilkę...

    a więc moja kochana rozdział genialny - to już jest standardem mojego komentarza, ale no nie moja wina że jesteś taka cudowna! w dodatku prowadzisz dwa blogi, jeden i drugi świetny - z czego ja się ogrooomnie cieszę. nowa postać, Emily? bingo! potrzeba było kogoś nowego i świeżego, innego spojrzenia na sytuację - a czuję ze tak będzie. Dwoje przyjaciół się pogodzi, jeden schowa swoją dumę do kieszeni? Mam nadzieję, przecież w każdej przyjaźni zdarzają się takie chwile..
    Wybacz, że komentarz tak krótki i nie adekwatny do Tego rozdziału, ale dalej dochodzę do siebie po wczorajszym 1DDay, tak - to była ciężka noc..
    pozdrawiam, ściskam, całuję, życzę weny i czasu - claudia ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie w tym opowiadaniu potrzebna była ta dawka świeżości. Mam nadzieję, że Emily odegra dość istotną rolę w dalszym biegu historii, choć sama nie do końca wiem, jak chcę to ugryźć. No ale mam jeszcze czas do zastanowienia. ;)

      Dziękuję ślicznie za komentarz,, kochana!
      Buziaki!! ♥

      Usuń
  7. Hej kochana <3
    Rozdział jak zawsze genialny, a postać Em jak na razie bardzo mi się spodobała. Jest taka pozytywna, widać że zależy jej na Ronnie :) niech Zayn się pogodzi z Hazzą, proszęęęę ;3 chciałabym mieć taki talent jak ty, naprawdę. Jesteś najbardziej utalentowną osobą którą znam (tak jakby xd), piszesz całym swoim sercem i to widać. Twoje opowiadanie czyta się taką lekkością, zaciekawieniem i chęcią dalszego czytania. Jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej ♥ Dziękuję ślicznie. Normalnie rozpływam się pod wpływem tych słów. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!

      Usuń
  8. Och i ach..
    To jest już 17 rozdział, a ty nadal nas zaskakujesz :3 Nie mam zielonego pojęcia, jak ty to robisz...Och no tak- TALENT. Zakochałam się w twoich opowiadaniach od pierwszych rozdziałów... You're toxic też już pokochałam ! To chyba już tak jest że pokochałam po prostu ciebie, a wszystko co ty stworzysz- mnie zachwyca ^^
    Tak bardzo się cieszę, że Ronnie ma przyjaciółkę, która ją rozumie... I jestem bardzo ciekawa czy Zayn i Harry się pogodzą.
    Uch, nie mogę już wytrzymać, więc: PISZ, PISZ, PISZ
    Życzę duuużo weny i czekam na kolejne rozdziały !
    Kocham cię :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kochana ♥ Dziękuję ślicznie za te przemiłe słowa. Jesteś dla mnie za dobra!
      A wena na pewno się przyda. ;)

      Dziękuję ślicznie!
      Buziaki!

      Usuń
  9. Ach ta Emily! Jeszcze dobrze jej nie znam z opowiadania a już ją lubię :D
    Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę, która wesprze w trudnych chwilach, dla każdego człowieka jest to ważne i potrzebne. Mam ogromną nadzieję, że pomoże Ronnie i Zayanowi- spojrzy na to z dystansu i im doradzi.
    Podobał mi się ten rozdział i to baardzo! Momentami nawet się śmiałam hehe :D
    A i ciekawe co z Harrym, czy Zayn mu wybaczy? Myślę że tak... przecież prawdziwa przyjaźń przetrwa najgorsze.
    Czekam z niecierpliwością i ogromnym zaciekawieniem na następny i kolejne rozdziały
    Pozdrawiam serdecznie
    Monika G. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana ♥
      I muszę przyznać, że idealnie to ujęłaś - "prawdziwa przyjaźń przetrwa najgorsze".


      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  10. jejkuś ^.^ najpiękniejszy ten moment kiedy Em przychodzi do Zonnie <33 poprostu zakochałam się a ten ich grupowy uścisk >>>>>>>>> przesłodko ^.^

    Zonnie zrzucili swoje maski i zaczęli zwierzać się swoim przyjaciołom... to bardzo dobrze, strasznie się cieszę
    chyba im obydwojgu tego właśnie było trzeba i mam nadzieje że to jakoś im pomoże choć chyba zwiazek Ronnie i Malik'a jest już na dobrej drodze :)
    myślę ze Hazza zapunktowałby w moich oczach jakby jednak przekonał Zayn'a że dziecko jest dla Veronicii bardzo ważne i nie może być dalej takim upartym osłem i myśleć (co jak co) tylko o sobie, bo jego postawa świadczy tylko o tym ze jest egoistą

    czekam na nexta i życzę weny :**
    dziękuję rownież za odpowiedź pod moim poprzednim komentarzem <33 buziaki
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ♥ Zonnie ♥ Zonnie ♥ Zonnie ♥
      Po prostu uwielbiam połączenie ich imion. Jest genialne!
      A co do Harrego... Mam pewien pomysł, co do tego za kim będzie stał i w ogóle, ale jeszcze nie jestem do końca pewna, jak wprowadzić to do opowiadania. Ale zapewne się dowiem jutro, kiedy (mam nadzieję!) zacznę pisać rozdział 18.
      Dziękuję ślicznie za komentarz. Nigdy nie zawodzisz ♥

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń