sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 20 - Cause I’m dying just to make you see that I need you here with me now...


Powietrze wydawało się być niezwykle ciężkie tego dnia, jakby jakaś nadprzyrodzona siła przeczuwała, że wydarzy się coś ważnego. Może nawet coś przełomowego. Coś, co wywróci życie pewnych ludzi do góry nogami. Życie Ronnie i Zayna.
Ach, jakby już nie było wywrócone.  Malik nawet chwilami był więcej niż pewny, że ktoś najwyraźniej sobie z nich zakpił, mieszając w ich historii, jakby byli pieprzonymi bohaterami jakiegoś badziewnego opowiadania.
Wciąż jednak usilnie starał sobie wmówić, że wszystko lada dzień wróci do starego porządku. Że zmieni się na lepsze…
I może właśnie dlatego dzisiejszy dzień tak bardzo go przerażał. Ich chwila prawdy. Odebranie ostatnich wyników badań, ostatniej rady lekarzy. I jeszcze tego samego dnia mieli podjąć wspólną decyzję.
Ronnie?
Czy dziecko?
A może obie opcje wchodziły w grę?
Jak jednak prawda by nie wyglądała, Zayn się jej obawiał.
Oho, był przerażony. I choć starał się tego nie pokazywać przed Ronnie, wiedział, że dziewczyna wszystko zauważa. Jasno i wyraźnie. Jakby był otwartą księgą, z której panna Scott czyta bez żadnego zająknięcia się. Znała go tak dobrze…
- Zostańmy tu na zawsze – powiedział, całując miejsce tuż za uchem dziewczyny, by chwilę później przyciągnąć ją bliżej siebie.
Budzik zadzwonił już dobre dwadzieścia minut temu, jednak ani jedno ani drugie nie miało zamiaru zrobić pierwszego kroku i wstać z łóżka. Zamiast tego leżeli udając, że dzisiaj nie mają nic ciekawego do zrobienia. Toż przecież żadne z nich nie miało zamiaru napominać o wynikach badań.
- To było by spełnienie marzeń – zamruczała Ronnie, przyciskając się do rozgrzanego ciała Mulata. – Ale chyba znienawidziłbyś mnie za mój kuszący poranny oddech, przetłuszczone włosy. Ach, i te nieogolone nogi. Kilka dni tak poleżymy i będziesz miał mnie dość.
I jak jej tu nie kochać?
- Masz rację. Zamiast tego możemy zamieszkać w łazience – zaproponował.
- O! Super! – zaśmiała się. – A gdy zgłodniejemy, będziemy odgryzać sobie wzajemnie palce.
Malik jęknął gardłowo.
- Potrafisz zepsuć najbardziej perfekcyjny plan.
- O tak, perfekcja twojego planu zabija. – Wyszczerzyła się.
Zabawne, że jeszcze kilka dni temu wyczekiwał tego poranka. Niecierpliwił się, mając nadzieję, że wraz z poniedziałkiem przyjdzie jego ratunek. Przyjdzie prawda, która ich wyzwoli. Teraz nie mógł znieść myśli, że coś może pójść nie tak.
- Obiecaj mi coś – szepnęła Ronnie, składając pocałunek na jego klatce piersiowej.
Zayn na chwilę przymknął oczy, martwiąc się o kolejne obietnice.
- Co takiego?
- Obiecaj mi, że zawsze będziesz mnie kochał.
Malik lekko odchylił dziewczynie głowę, by móc jej spojrzeć prosto w oczy.
- Nawet gdy będziesz stara i pomarszczona? – zapytał, z udawanym niezadowoleniem.
- Nawet wtedy.
Udał, że zastanawia się przez chwilę.
- Niech stracę – zażartował, po czym już z zupełną powagą dodał: – Obiecuję.
I w tym momencie nic więcej do szczęścia nie było im potrzebne.
Niesamowite, jak wielką pustkę w życiu może zakleić miłość. Jak wiele cudów może zdziałać. Jak ogromnego sensu nadać. I oni to mieli. Po prostu.


~*~

Cisza. Niemal głucha. Jednak każdy wiedział, że ten spokój może być zgubny. Że wszystko, co zaraz się wydarzy może całkowicie odmienić ich całe życie. I choć przerażało ich to bardzo, zarówno Zayn, jak i Ronnie wiedzieli, że ów cisza jest lepsza niż to, co zaraz nadejdzie. Zdaje się, że woleli jeszcze przez chwilę żyć w nieświadomości. Niewiedzy, dzięki której dostaną chwilę złudnego spokoju.
Zdaje się jednak, że siedzący przed nimi lekarz w ogóle nie zaważał ich splecionych dłoni. Nie widział, jak kurczowo trzymają się siebie, mając nadzieję, że siła przełoży się na to, co ma nadejść. Że wsparcie, jakim siebie obdarzają będzie jednoznaczne z usłyszeniem dobrych wiadomości.
Co dziwne, ta dwójka nie miała jednak odwagi na siebie spojrzeć. Zayn unikał spojrzenia Ronnie, tak samo jak dziewczyna unikała jego czekoladowych oczu. Kto wie, może bała się tego, co w nich zobaczy? A może po prostu nie chciała się rozkleić?
W końcu jednak przyszedł pewien kluczowy moment w ich życiu.
Mówi się, że prawda potrafi wyzwolić. Ach, modlili się, żeby podobnie było w ich przypadku.
- Zaskakujące, moi drodzy, jak bardzo zmieniły się wyniki badań panny Scott w ciągu ostatniego miesiąca - zaczął lekarz, przeglądając pliki najróżniejszych kartek.
Pan Dowson wodził wzrokiem z jednego świstku papieru na drugi, z wielką zawziętością interpretując wyniki. Co chwila poprawiał swoje wielkie okulary, czy wygładzał łysinę. Jednak mimo to wciąż sprawiał wrażenie człowieka dobrze zorganizowanego i zorientowanego w tym, co robi.
- To znaczy? - zapytał Zayn.
Jego głos jednak nie przypominał tego mocnego dźwięku, który Ronnie tak dobrze znała. Był słaby, jakby złapało go jakieś przeziębienie.
Malik odchrząknął, starając się pozbyć czegoś, co bez wątpienia uważał za słabość.
- To znaczy - kontynuował lekarz - że choroba panny Scott rozwija się w zaskakująco wolnym tempie.
Mówcie co chcecie, ale z pewnością nie to nasza dwójka spodziewała się usłyszeć.
- A znowu to znaczy - ciągnął dalej - że szanse na donoszenie ciąży w dobrym stanie zdrowia panny Scott są znacznie większe.
Zayn odruchowo mocniej zacisnął palce na dłoni Ronnie, nico przysuwając się w stronę biurka. Siedział teraz, co prawda, na brzegu krzesła, jednak zdawał się tego wcale nie zauważać.
- O ile większe? - spytał, marszcząc brwi.
Lekarz ponownie poprawił swoje okulary. Poszperał wśród papierów i wyjął na wierzch jedną z wcześniej ukrytych kartek.
- Osiemdziesiąt cztery procent, proszę pana.
- Osiemdziesiąt cztery procent czego?
Lekarz westchnął głośno. Zdjął z nosa okulary, które zdawały mu się teraz przeszkadzać, po czym oparł się łokciami na biurku, spoglądając wprost na dwójkę siedzących przed nim ludzi.
- Według badań, które zrobiłem dwa razy, dla swojej osobistej pewności… - zaczął.
 Zayn w duchu odetchnął, ciesząc się, że Dowson nie wspomniał o tym, z jak wielką zawziętością Malik wymusił na nim, by powtórzył badania przynajmniej jeszcze raz zanim wszystko im przedstawi.
- …jasno wynika, że panna Scott ma osiemdziesiąt cztery procent szans na donoszenie dziecka, bez poddawania się żadnej z terapii.
Ronnie otworzyła szeroko buzię ze zdziwienia.
- Chce pan powiedzieć, że będę miała wystarczająco czasu po urodzeniu, by móc w pełni wyzdrowieć?
Lekarz uśmiechnął się delikatnie.
- Dokładnie to powiedziałem.
- Co z pozostałymi szesnastoma procentami? - zapytał Zayn, marszcząc brwi.
Dowson westchnął głęboko. Ronnie natomiast zdawała się na chwilę wstrzymać oddech.
- Wyniki badań panny Scott były dla mnie zaskakujące. Oczywiście, czasami się tak zdarza, że bez żadnego konkretnego wyjaśnienia choroba ustępuje, bądź, jak w tym przypadku, rozwija się wolniej. Zdaje się, że pańskie modlitwy zostały wysłuchane, bo Bóg dał wam trochę potrzebnego czasu.
„Modlitwy zostały wysłuchane”?
Zayn nie potrafił zliczyć ile razy powtarzał w myślach owe modlitwy, łudząc się, że pewnego dnia po prostu obudzi się i wszystko stanie się lepsze, łatwiejsze.
Wyznawał inną wiarę niż Ronnie, jednak to nie powstrzymywało go od proszenia Boga o zdrowie dla swojej dziewczyny. I wprawdzie, po raz pierwszy jego modlitwy skupiały się tylko i wyłącznie na niej. Oczywiście, jak wiadomo, jej szczęście było jego szczęściem, jednak teraz nie martwił się tym, jak on będzie się czuł. Liczyła się Ronnie. I tylko ją uwzględnił w swoich prośbach do Boga.
Właśnie, tylko ją.
- Nadal nie wyjaśnił pan, co z tymi szesnastoma procentami - oznajmił surowo Zayn.
Lekarz pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Ten wynik został ustalony metodą rachunku prawdopodobieństwa. Staramy się wziąć pod uwagę każdą ewentualność, każdą przeszkodę, każdą zmianę, jaka może choćby nagle się ujawnić i wiele zmienić.
- Czyli nie ma pan pewności - zauważył.
- Nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności.
- Czyli twierdzi pan, że Ronnie, mimo wszystko, może tego nie przeżyć?
Jego głos był ostry, bowiem Malik stał się niecierpliwy i rozdrażniony.
- Zayn - skarciła go dziewczyna.
- Twierdzę - zaczął Dowson w swojej obronie - że w ciągu tego miesiąca zmieniło się naprawdę wiele. Ciąża, co prawda, wciąż jest zagrożona, jednak jak powiedziałem, istnieje osiemdziesiąt cztery procent szans na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem panny Scott. A to naprawdę dużo, biorąc pod uwagę to, w jakim tempie powinna rozwijać się choroba.
Zayn miał już na języku kolejne oskarżenie, kolejne zaczepne pytanie, jednak w porę je powstrzymał. Może dlatego, że zupełnie nie rozumiał skąd wzięła się nagła zmiana w stanie zdrowia jego dziewczyny. Nie miał pojęcia, dlaczego choroba nagle zaczęła rozwijać się wolniej, tym samym powodując, że szanse na zrealizowanie początkowego planu Ronnie wzrosły.
- Dziękujemy, panie doktorze - oznajmiła rudowłosa, mocniej ściskając dłoń swojego chłopaka. - Pańskie zaangażowanie naprawdę wiele dla nas znaczy.
Zayn skinął ledwie widzialnie głową. Nie miał zamiaru bowiem podpadać Ronnie przez swoje zachowanie. Doskonale pamiętał, czym zakończyła się rozmowa z panią doktor kilka tygodni temu. Nie chciał by i tym razem Scott mu uciekła. I choć wiedział, że zapewne dziewczyna nie ma tego w planach, wolał nie ryzykować.
- Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na pańską decyzję - oznajmił Dowson, uśmiechając się nieco.
Właśnie. Decyzja.
Zabawne, że mimo radosnej wiadomości o polepszeniu się stanu zdrowia Ronnie, wciąż pozostawało to, czego ta dwójka obawiała się najbardziej.
Decyzja.
Żeby oni jeszcze tylko wiedzieli, jaka w ich sytuacji decyzja jest słuszna…




Założyłam konto na ask.fm. Jeśli macie jakies pytania to śmiało. KLIK

15 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc nowy rozdział!
    Kocham!
    Jestem bardzo ciekawa jaką podejmą decyzję.
    Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się już niedługo i może troszkę dłuższy co? Plisss
    Kocham cie!
    ♥♥♥
    Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie jaka frajde sprawilo mi samo pojawienie sie rozdziali, a co dopiero gdy go przeczytalam. Ciesze sie, ze stan Ronnie sie polepszyl :) Ale nadal nie ma stuprocentowej pewnosci i zupelnie nie wiem dlaczego wydaje mi sie, ze to nie pojdzie tak gladko. Teraz musza podjac decyzje i jakby nie patrzec kazde rozwiazanie nadal wiaze sie z ryzykiem. Pozyjemy zobaczymy :)Rozdzial jest cudowny, a ta scena gdy leza razem w lozku jest przeurocza :* czekam na nastepny, zycze duzo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do Libster Award ! Gratuluję :*
      Więcej informacji u mnie na blogu :)

      http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/

      Usuń
  3. Jej uwielbiam twojego bloga *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale piszesz !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. w końcu troszkę się wyjaśniło, idziemy na przód i dowiadujemy się nowych rzeczy - te zagadki i główkowanie uwielbiam! Rozdział cudowny, wspaniały, powalający - jak zawsze. Czekam na kolejny, ściskam mocno xx

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko, matko ! *___*
    Uwielbiam takie wspólne chwile Zayna i Ronnie, jak w tym rozdziale ten poranek. Wszystko wydaje się takie proste i spokojne, i widać te uczucie między tą dwójką :>
    Ale niestety w ich życiu nie wszystko jest takie kolorowe..
    Cieszę się, że jest poprawa w zdrowiu Ronnie, i są większe szanse na donoszenie ciąży..
    Jednak zastanawiam się jaką decyzję podejmą.. Bardzo jestem ciekawa jak to wszystko się ułoży :>

    Pozdrawiam.. :))
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział. mam nadzieje,że wkońcu wszystko będzie dobrze,że Ronnie urodzi dziecko i nic jej się nie stanie. jestem ciekawa jak to wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  8. O mamciu!!!!!! Aaaaaaaaaa!!! ;))
    Osiemdziesiąt cztery procent szansy!!!!!
    To jest już coś! Jakiś znak? Możliwe.
    Ja bym zaryzykowała! Mimo iż na początku byłam zdania Zayn'a to teraz widzę, że to ma sens!!!
    Niech szybko podejmują decyzje! Mam nadzieję, że okaże się słuszną.
    To jest takie niesamowite w jaki magiczny sposób to wszystko opisujesz! Wprowadzasz nas (bynajmniej mnie) w taką melancholie. Wszystko odczuwam dokładnie tak jak bohaterzy. To jest nie wyobrażalne jak łatwo udaje Ci się 'manipulować' w dobrym tego słowa znaczeniu, moimi i zapewne innych uczuciami. To jest talent. Po prostu. ;)
    Powtórzę to po raz kolejny, zajmij się pisaniem na poważnie!!! Wyślij kawałek tego jakiemuś wydawnictwu, moja przyjaciółka pisze coś takiego. Mówię Ci. Dopisz akcję, która działa się przed tym wszystkim, jak ja poznał itp. Bardziej to rozpisz i książka gotowa!!!
    BARDZO CIĘ PROSZĘ POMYŚL NAD TYM!!! ;3
    Będę liczyć na książkę od Ciebie z dedykacją i autografem dla stałej czytelniczki... mnie!!! Haha ;))
    Dodawaj kolejny rozdział szybko!!!
    Czekam z niecierpliwością!!!
    @Zaniloliry_wife

    OdpowiedzUsuń
  9. osiemdziesiąt cztery prosent szansy!
    tak dużo i tak mało jednocześnie
    Zayn... wiedziałam ze nawet gdyby była 100% pewności że ciąża nie zaszkodzi Ronnie on i tak będzie miał choćby najmniejsze wątpliwości... rozumiem go... kiedyś tak dobrze go nie rozumiałam... teraz rozumiem... tak samo Ronnie...
    chyba już pisałam że nie wiem jak ty wytzymujesz presje pisania tego ff i podejmować te ważne decyzje a taka właśnie cię czeka
    nie wiem dokładnie co Zonnie postanowią jednak kjeżeli jest szansa, choroba powoli się rozwija to myślę że Veronica go przekona... przekona go do swoich racji
    on ją za bardzo kocha żeby znowu się z nią sprzeczać i ją stracić... tak myśle :)
    aaaalee wszystko co jak co w twoich rękach, wszyscy z Zonnie włącznie w ciebie wierzymy i już nie możemy się doczekać następnego rozdziału

    i jak w you're toxic nie mogę strawić zachowania Malika (co jeszcze sobie po napisaniu rozdziału przemyślałam z czego mi wyszło ze nie podoba mi sie jego postawa bo Carrie mu ustępuję i ulega a chyba po tym jak ona "opowiadała" ze jest dość wygadana nie tego sie po niej spodziewałam (przepraszam że tu to napisałam tak zupełnie odchodząc od tematu)) to tutaj go ubóstwiam a ta scena w łóżka była taka mrraśna hahah <33

    ily <22
    @WTuszynska
    tutaj też przepraszam za jakiekolwiek błędy ale już nie miałam siły go sprawdzać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tam w drugim akapicie powinno być w tym nawiasie "po napisaniu komentarza a nie rozdziału przepraszam :)

      Usuń
  10. Jejciu jejciu jej !
    Tak strasznie się cieszę, że jest 84% szans na to że wszystko BĘDZIE DOBRZE!
    Jupi! Skaczę ze szczęścia :D
    Jednak podejście do tych marnych 16% ostudziło moje zamiary.
    Hmm... może nie przypadkowo Zayn tak zareagował?
    Ojej mam taki mętlik w głowie!
    Dziękuję ci za ten piękny rozdział i uchh.. czekam na więcej!
    Chcę więcej, chcę więcej... Mogłabym tak co pięć minut dostawać twoje nowe rozdziały :3
    Kooocham cię, Charlie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, tak mi się podobają twoje opowiadania, że ACH...
      Nominowałam cię do Libster Award szczegóły tutaj http://light-of-dark.blogspot.com/p/libster-award.html
      :* :* :*

      Usuń
  11. Wspaniały rozdział, bardzo się cieszę, że są szanse aby dziewczyna donosiła bezpiecznie ciążę.
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze przepraszam że piszę tak późno komentarz ale popsuł mi sie komputer i nie miałam możliwości przeczytania wcześniej twoich nowych rozdziałów.Byłam wtedy zniecierpliwiona bo czekałam co bedzie dalej ;)

    Po drugie ten rozdział jest piękny. Niesamowite jak zmieniły sie losy bohaterów. Wierzę że stan Ronnie poprawił sie dzięki Zayanowi, dzięki Jego miłości.I wierzę też, że dalej tez będzie dobrze. Wiem, że to jest tylko zmyślona historia ale piszesz to tak jakby dzialo sie naprawdę i ja przeżywam to jakbym była tego świadkiem.
    Zabieram się za następny rozdział ;*
    Monika G.

    OdpowiedzUsuń