piątek, 11 października 2013

Rozdział 11 - How am I gonna be an optimist about this? 

Każdy nawet najdrobniejszy szmer powodował drżenie rąk. Każdy głos wyczulał zmysły, a chwilami nawet dezorientował.
Nie od dziś szpitale go przerażały, jednak nigdy nie reagował w podobny sposób. Wszystko, co znajdowało się wokół było powodem do jego wątpliwości, które namarzały się z każdą kolejną chwilą. Przechodzący ludzie z pewnością nie budzili w nim zaufania, a personel szpitala wydawał się podejrzany. Czuł się jak w najgorszym koszmarze, z którego pomimo szczerych chęci nie możesz się wybudzić. Jak we śnie, w którym otoczenie się nagle zmienia, a ty nie potrafisz tego kontrolować.
Jedyną stabilną rzeczą, w otaczającej go rzeczywistości, była Ronnie. Dziewczyna siedziała obok na krześle w poczekalni, zajęta własnymi myślami. Zdawała się w ogóle nie zauważać strachu, który nagle wezbrał w jej towarzyszu. Choć, kto wie, może udawała, że tego nie widzi, łudząc się, że dzięki temu Malik zyska choć odrobinę prywatności. Złudnej przestrzeni, w której będzie mógł opanować przerażenie i poskładać swoje myśli w całość.
Jeszcze tylko chwila. Zaledwie kilka minut i będą mogli wejść do środka. Do jasnego gabinetu, w którym podobnie jak na korytarzu unosił się specyficzny dla szpitali zapach. Zayn nie potrafił zrozumieć, jak Ronnie może siedzieć tu spokojnie, jakby to, co zaledwie za marną chwilę powie lekarz nie miało większego znaczenia. Malik pragnął mieć podobną siłę. Ronnie wydawała się przy nim taka opanowana, pełna naturalnego spokoju. Nadprzyrodzonej mocy.
W duchu błagał ją by się odezwała. Szepnęła mu do ucha jakiś słowo wsparcia, żart lub cokolwiek innego, jeżeli w jakimś stopniu mogłoby mu to pomóc stłumić nerwy. Oczywiście, czuł się z tym co najmniej głupio, w końcu to on miał ją wspierać, pocieszać. Trzymać za rękę, mówić, że wszystko będzie dobrze. Tymczasem to on był tą osobą, która tego wszystkiego potrzebowała.
Starał się o tym wszystkim nie myśleć, w wyobraźni odwrócić ten temat na coś bardziej pozytywnego, coś co mogłoby wywołać uśmiech na jego twarzy. Jednak nie potrafił. Wciąż przed oczyma miał obraz osłabionej Ronnie. Bladej, rudowłosej dziewczyny, w której oczach czaił się tylko smutek, jakby pożegnała swoją dawną tożsamość. Albo co gorsza, przed oczami stawał mu obraz panny Scott w towarzystwie pewnego chłopaka, z którym to mieszkała.
Trudno było powiedzieć, jak wiele zmieniło się od ich ostatniego spotkania. Utrzymywali ze sobą kontakt, to na pewno. Nie było jednak tak jak kiedyś. Nie mieszkali razem, nie rozmawiali tak jak miesiąc temu. Nie śmiali się z błahostek, jak z najlepiej opowiedzianego kawału. Nie dotykali się. I może właśnie za tym tak bardzo tęsknił? Za jej dotykiem? Drobnymi dłońmi, które zawsze musiał ogrzewać, gdyż nie wiedząc, czemu te niezmiennie pozostawały zimne. Za jej delikatną skórą, mającą tak hipnotyzujący zapach. Do tej pory nie potrafił go rozszyfrować. Jakaś mieszanka owoców. Cytrusów, z pewnością.
- Wróć do domu – powiedział nagle, nie do końca wiedząc, czy jego usta uzgodniły to z umysłem. O tak, po prostu wymsknęło mu się. Nie miał zamiaru jednak żałować swoich słów. Od ich przełomowej rozmowy minął zaledwie jeden dzień, a on już kilkakrotnie przewertował w głowie pewne pytanie. Milion razy zastanawiał się, jak zapytać dziewczynę o to, by na powrót wprowadziła się do ich wspólnego mieszkania. Przynajmniej ten jeden problem miał już z głowy.
Ronnie odwróciła się gwałtownie, spoglądając na Zayna ze zdziwieniem, jakby zupełnie nie spodziewała się, że ten temat wypłynie. Przez chwilę zdawała się bić z myślami, jednak w końcu postanowiła udzielić odpowiedzi, na którą chłopak czekał, być może z zapartym tchem.
- Porozmawiamy o tym później, Zayn – powiedziała cicho, jakby nie chcąc, by pozostali pacjenci, czekający przed gabinetem usłyszeli którekolwiek z jej słów. – To nie czas i miejsce na takie rozmowy.
Co prawda, nie była to odmowa, jednak wypowiedź dziewczyny mimo to sprawiła mu ból. Poczuł się dziwnie dotknięty. I choć wcześniej kilkakrotnie analizował pytanie, jakie ma zadać pannie Scott, nigdy wcześniej nie wziął pod uwagę odpowiedzi. Jakby ta zdawała się być oczywista gdy tylko dobrze to rozegra.
Wyglądało na to, że nieco przecenił swoje siły.
- Później?
Ronnie rozejrzała się wokół siebie, zauważając, że nikt nie patrzy w ich stronę. Wokół znajdowało się kilka osób, jednak byli to głównie starsi ludzie, którzy pochłonięci lekturą najróżniejszych czasopism, ulotek i mnóstwa podobnych rzeczy, nie zwracali na nic innego uwagi.
- Tak, Zayn, porozmawiamy o tym później – powiedziała, spoglądając mu intensywnie w oczy, najwyraźniej mając nadzieję, że to w jakiś sposób ostudzi jego zapał.
Kto wie, czy nie na szczęście rudowłosej, z gabinetu wyłoniła się młoda lekarka. Z szerokim uśmiechem na twarzy spojrzała na parę i jednym płynnym gestem zaprosiła ich do środka.
- Miło cię widzieć, Ronnie – powiedziała ciepło, przepuszczając ich w drzwiach.
Gdy tylko je za nimi zamknęła, wyciągnęła w stronę Malika rękę.
- Doktor Zoe Avrey.
- Zayn Malik.
- Miło mi cię poznać. Ronnie wspominała, że chcesz ze mną porozmawiać na temat jej wyników i jeszcze raz przeanalizować sposoby leczenia.
 Oczywiście, że chciał. Mimo próśb i nalegań, Ronnie na zgodziła się na zmianę lekarza, więc nie pozostawiała mu wiele do życzenia. Najwyraźniej jedyną rzeczą, jaką jeszcze mógł zrobić, była rozmowa z jej lekarzem. Nie znał się na tym wszystkim, więc miał nadzieję, że ta kobieta pomoże mu zrozumieć zaistniałą sytuację i podaruje nadzieję, której tak bardzo potrzebował.
- Usiądźcie, proszę.
Gabinet doktor Avrey nie różnił się od tych wszystkich, w jakich przez swoje życie Zayn miał okazję przebywać. Był niewielki, nieskazitelnie czysty i rażąco jasny.
Zajęli miejsce naprzeciw szklanego biurka, za którym zasiadła pani doktor, wciąż promiennie się do nich uśmiechając. Niestety Zayn nie podzielał jej dobrego humoru. Co więcej, przez ten ciepły głos i sztucznie radosną atmosferę czuł się jeszcze bardziej poirytowany.
Humor nie poprawił mu się nawet, kiedy Zoe zaczęła opowiadać mu o historii choroby, napominać o różnych przypadkach białaczki szpikowej i mówić o metodach, których nie może podjąć z powodu ciąży. Na każde jej słowo, Zayn reagował w duchu dziwną agresją. Za wszelką cenę starał się jednak tego nie okazywać.
- Najważniejsze w leczeniu białaczki szpikowej – kontynuowała pani doktor – jest zlikwidowanie jak największej liczby komórek nowotworowych. Pierwszy etap to doprowadzenie krwi obwodowej do stanu, jak najbardziej zbliżonego do normy. Jednak, sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, gdyż nie możemy podać pacjentce większości z dostępnych leków. U kobiet w ciąży dopuszcza się stosowanie interferonu alfa, jednak biorąc pod uwagę stan pacjentki, nie jest to wskazane. Więc niestety, my lekarze, mamy związane ręce.
Avrey westchnęła posyłając Ronnie ciepłe spojrzenie.
- Pozostaje nam jedynie czekać na to, jak będzie rozwijać się ciąża. Być może w najbliższym czasie coś ulegnie zmianie i będziemy mogli zastosować którąś z metod leczenia.
Ronnie siedziała spokojnie, patrząc na jeden z przedmiotów znajdujących się na biurku. Czekała. Zayn mówił, że ma mnóstwo pytań do jej lekarza, więc była pewna, że lada chwila, gdy chłopak przyswoi sobie nowo poznane informacje, z pewnością jakieś z nich zada.
Niestety. Malik zdawał się już zapomnieć, po co tu przyszedł. A irytacja, jaką czuł przez ten cały czas, w końcu wyszła na wierzch. Dał upust narastającym od pewnego czasu emocjom w najmniej wskazanym momencie.
- Słucham?!
Jego głos był pełen złości. Swojego rodzaju pogardy, jakby był przekonany, że wszystko, co przed chwilą usłyszał ni jak ma się do rzeczywistości.
- To stek bzdur.
- Zayn! – skarciła go szybko rudowłosa.
- Błagam, nie mówcie, że nie ma żadnego wyjścia. Spędziłem całą noc czytając o tym wszystkim w Internecie i przysięgam, że to, co teraz usłyszałem nie ma najmniejszego sensu. Jest tyle przypadków, kiedy kobiety wychodziły z tego wszystkiego bez szwanku, bo poddawały się różnym terapiom w czasie… - urwał, jakby wypowiedzenie słowa „ciąża” sprawiało mu wielką trudność. Nie uszło to uwadze panny Scott.
- Więc jest wyjście z tej sytuacji! – kontynuował.
- Zayn, uspokój się – powiedziała cicho Ronnie, mając nadzieję, że tyle wystarczy, by Malik zmienił swoją postawę.
- O nie! – prychnął. – Nie mam zamiaru siedzieć cicho, gdy ta kobieta próbuje mącić nam w głowach.
- To wspaniałe, że poświęcił pan czas na zapoznanie się z licznymi statystykami i informacjami na temat tej choroby, jednak – zaczęła Avrey, jednak nie dane było jej skończyć, gdyż Zayn na powrót zabrał głos.
- Ronnie, ta kobieta odmawia ci pomocy! Do cholery, jest tyle różnych metod leczenia, a ona nawet nie może –
- Zayn!
- Ronnie, mówiłem przecież, że znajdę ci lekarza! Dlaczego nie chciałaś mnie wtedy słuchać?
- Ja mam już lekarza! – warknęła dziewczyna wstając z krzesła i ostrzegawczo unosząc wskazującego palca. – I proszę cię, wyjdź stąd.
- Ronnie, nie bądź głupia, ta kobieta zapewne tylko czeka aż zaproponujemy jej jakąś kasę – prychnął, po czym zwrócił się w stronę lekarki. – Tak? O to chodzi? Podejmiesz się leczenia, kiedy wypiszę odpowiedni czek? Nie ma sprawy, powiedz ile i bierz się w końcu do roboty!
Avrey nie wydawała się urażona. Co więcej, spoglądała na Zayna pełnym współczucia wzrokiem, jakby doskonale wiedziała, co chłopak w tym momencie czuje.
- Mam dość – oznajmiła Ronnie zabierając z krzesła swoją torbę. – Przepraszam cię, Zoe – dodała na odchodnym.
Nie zaszczycając Malika nawet jednym spojrzeniem opuściła gabinet. Zapewne nie tak wyobrażała sobie tę wizytę. W głębi serca miała przecież nadzieję, że dzisiejszy dzień zmieni w ich życiu wiele. Że dzisiaj Malik zrozumie, dlaczego go zostawiła i skąd wzięły się te wszystkie kłamstwa, jakimi karmili go jej bliscy. Zarówno jej brat, ojciec, czy Harry, który o całej sprawie dowiedział się przypadkowo. Wszystko jednak zakończyło się fiaskiem. Nie tak to planowała. Nie tak.
Zayn wciąż spoglądając na lekarkę ze wściekłością, wstał ze swojego krzesła. Przeszedł przez gabinet i otworzył szeroko drzwi, wyglądając za panną Scott. Nigdzie jednak nie zauważył rudowłosej dziewczyny.
- Ronnie?! – krzyknął.
Odpowiedziała mu jednak martwa cisza. I pytające spojrzenia pozostałych pacjentów, którzy czekali w kolejce na wizytę u doktor Avrey. Chłopak teraz mógł być pewien, że usłyszeli każde jego słowo. Każdy krzyk i obelgę rzuconą w stronę lekarki.
Bez dalszego zastanowienia wybiegł z gabinetu, z zamiarem szybkiego odnalezienia Ronnie. Dziewczyny jednak nigdzie nie było.
- Ronnie! – zawołał ponownie, stojąc przed głównym wejściem do szpitala.
Po raz kolejny odpowiedziała mu niechciana cisza.


_____________________________________________________
Na blogu ogromna zmiana, a wszystko dzięki wspaniałej Birden! 
Dziękuję, kochana, za stworzenie tego magicznego szablonu.
A Was, moi drodzy, odsyłam na jej bloga: www.violet-tale.blogspot.com! ♥

14 komentarzy:

  1. cudowny wygląd <33
    rozdział jak zwykle niesamowity♥
    i zadziwjający :o

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mogłaś przerwać w takiej chwili? czekam na nn :) cudowny rozdział. z resztą jak zawsze. / Ryba

    OdpowiedzUsuń
  3. Hvfkhhvfkfbfkhbcudhcrurhjbuhfdnuefhdfudbuhdfhijer uwielbiam tego bloga!!!!! *.* jest taki inny... czekam na Nn !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. jest super nie zostałam powiadamiana ale może dlatego że wcześniej nazywałam się @GosiaMegan a teraz @MeganxOfficial i jakbym mogła prosić o informowanie mnie :) co do bloga jest suuuper miło się czyta a wygląd jest nieziemski kto robił ci szablon? weny życze :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, będę Cię informować. :)
      A szablon wykonała Birden z bloga www.violet-tale.blogspot.com.

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  5. O Matko!

    Leżę i po prostu....Aww... Kurcze, ten rozdział był taki wzruszający.
    Wiara Zayn'a i to, jak strasznie zależy mu na Ronnie- ryczałam jak nigdy !
    Niezwykle poruszyłaś moje serce i to po prostu cudowne opowiadanie!
    Tak straaasznie jestem ciekawa co będzie dalej i aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
    Życzę ci ogromnego napływu weny i dziękuję za polecenie bloga :***
    Jestem tak strasznie szczęśliwa, że szablon ci się podoba i, że odwiedzasz moje gryzmołki ^^

    Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww! Dziękuję za komentarz i te ciepłe słowa. Cieszę się ogromnie, że spodobał Ci się ten rozdział. ♥

      Buziaki!

      Usuń
  6. Eh... Znowu mu uciekła... :( taki smutny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh... Znowu mu uciekła... :( taki smutny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział jak zwykle genialny, za każdym razem rozwalasz mnie na kawałki..
    cóż, myślę że powinna się zgodzić na próbę leczenia u innego lekarza
    może to pomoże? przecież on chce dla niej jak najlepiej! ona musi żyć.......
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział GENIALNY jak każdy zresztą!!! Mam nadzieję, że Zayn zrozumie to wszystko, a przede wszystkim swój błąd. Chcę aby oni byli razem, aby się pogodzili i aby wszystko było jak dawniej. Czy proszę o tak wiele??
    Może to i dziwne, że aż tak przeżywam to opowiadanie, ale tak już mam.
    Nie chcę aby to wszystko się tak skończyło. Źle skończyło...
    Ma być ładnie i kolorowo. Albo niech chociaż los się im poszczęści i niech to wszystko chybi się ku dobru, dla ich obojga. Proszę Cię!
    Czekam z niecierpliwością na następny!!!
    @Zaniloliry_wife

    OdpowiedzUsuń
  11. Super.
    Mam nadzieję ze ich historia dobrze się skończy

    OdpowiedzUsuń