Rozdział 5 - You’re tearing me apart
[ 11 miesięcy wcześniej ]
Bycie sławnym posiada mnóstwo zalet. Jedną z
nich jest niezliczona ilość zaproszeń, którą gwiazdy otrzymują na najróżniejsze
imprezy. Są to w dużej mierze przyjęcia charytatywne, gale, na których
pokazywanie się, sprawia, że momentalnie status społeczny rośnie. Dlatego też
niektórzy przychodzą tam tylko i
wyłącznie po to, by stwarzać pozory. Są również imprezy organizowane przez same
sławy. Wtedy otrzymanie zaproszenia często oznacza, że jesteś ceniony w świecie
showbiznesu. Ale naturalnie, są też imprezy, na które nie trzeba mieć
zaproszenia. A tego rodzaju zabawy podobały się chłopakom najbardziej.
Zwykły klub i ludzie, którzy przyszli tam się
bawić, nie mając najmniejszego pojęcia, kto pojawi się na imprezie. Tak było
najlepiej. Żadnej prasy, o ile oczywiście bywalcy klubu nie dadzą cynku
dziennikarzom.
Marzyli, żeby tym razem właśnie tak
było.
Zayn wraz ze swoimi przyjaciółmi umówił się
w jednym z Londyńskich klubów. Mieli spędzić ze sobą trochę czasu, odreagować.
Dodatkowo, chłopcy właśnie wrócili z Nowego Jorku, gdzie przez cały tydzień
byli ciągani z jednego wywiadu na kolejny, jakby dziennikarze i tak nie
wiedzieli już wszystkiego o ich życiu. Oczywiście, na świeczniku pojawił się
nowy temat, gdyż przez ostatni miesiąc Malik był widywany w towarzystwie
tajemniczej rudowłosej dziewczyny. W gwoli ścisłości, tajemnicą pozostawały
jedynie stosunki ich łączące, gdyż wszystkie niezbędne informacje na temat
Veroniki Scott pojawiły się już chyba na każdym portalu plotkarskim. Niestety
fani niewiele się dowiedzieli. Zresztą sam Zayn nie wiedział, co tak naprawdę
łączy go z dziewczyną. Spotykali się przez ten miesiąc dość często, ale były to
raczej niezobowiązujące spotkania. Byli przyjaciółmi. Pf! Nie żeby Malik tak chciał
to rozegrać. Oczywiście, całowali się od czasu do czasu. Och, i z pewnością nie
były to byle jakie pocałunki. Tyle że to wciąż nie określało ich stosunków.
Może dlatego, że Zayn nie był łatwym w
obejściu chłopakiem. Nigdy wcześniej nie przepadał za określaniem statusów w
związkach. Ale jeżeli już, preferował te otwarte – żadnych zobowiązań..
Wiązanie się na stałe nie było dla niego. Szczególnie teraz, gdy co chwile
rozpoczynali nowe trasy koncertowe. Jednak sytuacja z Ronnie miała się nieco
inaczej. Dziewczyna również zdawała się unikać tego tematu, by najwyraźniej
pozostawić sprawy takimi, jakie były. W końcu, po co to wszystko komplikować?
Widocznie jednak te komplikacje były
potrzebne Zaynowi, gdyż chłopak przez cały wyjazd nie mógł dojść ze swoimi
myślami do ładu. Wciąż się nad tym zastanawiał. Tak więc, postanowił sobie, że
podczas tej imprezy, wraz z panną Scott
wszystko sobie wyjaśnią.
Z przyjaciółmi miał spotkać się już na
miejscu. Liam, Niall, Louis wraz z Eleanor, Harry z kilkoma znajomymi. I Ona. Ronnie.
Nie
widział się z nią od tygodnia, i niech go diabli, ale bardzo za nią tęsknił. Co
więcej, gdy tylko dostał od niej smsa „Mam nadzieję, że nudzisz się beze mnie w
tym Nowym Jorku tak samo jak ja bez ciebie Londynie” cieszył się, jak
sześciolatek, który otrzymał wymarzoną zabawkę na urodziny. W końcu, czy to
jedno zdanie nie oznaczało, że ona również za nim tęskniła?
Tak więc, gdy tylko wszedł do klubu, był w
cudownym humorze. Nie mógł już się doczekać spotkania z Ronnie. Jednak w życiu
nie spodziewał się, że ono tak się potoczy..
Szybko odnalazł swoich znajomych, którzy
zajmowali miejsca przy największym stoliku w klubie. A raczej przy dwóch
stolikach, magicznie złączonych w jedno. Przywitał się grzecznie ze wszystkimi,
próbując udawać, że z pośród znajomych nie wyszukuje pewnej rudowłosej
dziewczyny.
- Ronnie już przyszła?- zapytał Nialla, próbując
przybrać najbardziej luzacki ton głosu, na jaki było go stać. Ręce włożył do
kieszeni skórzanej kurtki, udając nieco zmęczonego. Kto by się spodziewał, że z
Malika taki dobry aktor?
- O tak! Nie mogła już się ciebie doczekać.
Zayn zdecydowanie próbował się nie
uśmiechnąć i być może właśnie dlatego przygryzł dolną wargę. Jednak ten
kamuflaż na nic się nie zdał.
- Ale żeś się zabujał, stary – powiedział
dziarsko Horan.
Zayn za bardzo nie wiedział, co
odpowiedzieć. Na usta cisnęło mu się mnóstwo różnych zaprzeczeń, począwszy od
„oszalałeś?!” po nieco poważniejsze „nie jestem tym typem faceta, Niall”. W
konsekwencji jedynie prychnął.
- Czy ja ci wyglądam na idiotę, Malik? –
zapytał Horan z udawanym oburzeniem, próbując pokazać, że nie da się zaprzeczyć
oczywistemu. Po chwili jednak dodał: - Lepiej nie odpowiadaj.
Zayn pokręcił głową z udawaną dezaprobatą.
- Więc… Gdzie ona jest?... – zapytał po
chwili, gdy przyjaciel nie zdradził mu najważniejszego.
Niall stanął na palcach, rozglądając się po
klubie. Znalezienie dziewczyny zajęło mu chwilę.
- O, tam! Jest na parkiecie!
I faktycznie. Dokładnie tam ją Zayn znalazł.
Tańczyła, piękna jak zawsze i szeroko uśmiechnięta. Szkoda tylko, że ten
uśmiech nie był skierowany do Malika lecz do jakiegoś zupełnie nieznanego
Zaynowi faceta.
Mówi się, żeby w trudnościach odwoływać się
do rozumu. Panować nad emocjami. Wszystko to oczywiście jest prawdą. Jednak
spójrzmy na to racjonalnie – są takie momenty, kiedy zostajemy całkowicie
otumanieni. Działamy pod wpływem jakiegoś impulsu. Och, i wtedy z pewnością
przybywa nam trochę odwagi.
To wszystko stało się tak szybko. W końcu,
jedyne co Zayn widział, to dłonie jakiegoś obcego faceta, znajdujące się na
ciele Ronnie. Być może był to niewinny taniec, jednak z pewnością nie o tym
myślał ten facet. Jego wzrok mówił jedno. A to już z pewnością wystarczyło
Zaynowi.
Znalazł się obok nich w mgnieniu oka. Złapał
Ronnie za rękę, gwałtownym ruchem odsuwając ją od, jak się Zaynowi wydawało,
źródła zagrożenia.
- Co do cholery? – zawołał tajemniczy
tancerz.
- Trzymałeś łapy na mojej dziewczynie!
Bum.
- Zayn!... – Ronnie najwyraźniej próbowała
zapobiec katastrofie, jednak było już za późno.
Być może chodziło o ten cyniczny uśmiech,
który pojawił się na twarzy nieznajomego, albo po prostu tak już się robi, ale
Zayn zadziałał błyskawicznie. Jedno płynne uderzenie pięścią w twarz, sprawiło,
że mężczyzna stracił równowagę. Próbował więc zachować godność i się nie
przewrócić, i gdy w końcu osiągnął zamierzony cel, również zadziałał szybko,
gdyż momentalnie skoczył ku Malikowi.
Zaskakujące, jak prędko rozpętała się burza.
A Ronnie stała po środku tego wszystkiego, nie mając pojęcia, jak powinna się
zachować. Krzyczała do Malika, jednak ten zupełnie nie reagował, skupiając
swoją całą uwagę na przepychankach z nieznajomym.
Wokół nich nagle zrobił się tłum, ludzie
przestali tańczyć, a inni bywalcy klubu przyglądali się temu z daleka, zupełnie
nie myśląc o tym, by pomóc rudowłosej w odciągnięciu tych dwóch od siebie.
Na szczęście w takich sytuacjach możesz
liczyć na przyjaciół. Harry i Liam momentalnie znaleźli się obok i odciągnęli
tę dwójkę od siebie. W drugiej kolejności pojawili się ochroniarze. Jeden już
trzymał Malika za ramię, by wyprowadzić go z klubu.
- Miej na nią oko – powiedział do Liama na
odchodnym, nawet nie patrząc w stronę Ronnie, która cały czas nawoływała jego
imię.
Dopiero, gdy najwyraźniej zamierzała wyjść
za nim z klubu, odwrócił się w jej stronę.
Jego brązowe oczy, przybrały teraz kolor
czarny. Były pełne złości.
- Zostań.
Co prawda, było to tylko jedno słowo, jednak
jad, jaki włożył w jego wypowiedzenie, wystarczył, by Ronnie się zatrzymała.
Miała ogromną ochotę, biec za nim i kopnąć
go. Nakrzyczeć na niego. Do cholery, co on sobie wyobrażał?
Jednak zamiast tego, wciąż stała w klubie,
patrząc, jak mulat znika pośród ludzi, którzy nadal nie stracili
zainteresowania tą całą sytuacją.
Zayn miał niewielki wybór. Jego przyjaciele,
którzy mieszkali w Londynie byli teraz w klubie. Co prawda, mógł się szlajać po
jakiś pubach i zatapiać smutki w alkoholu, jednak mimo wszystko wybrał swój
apartament. I wbrew pozorom nie potrzebował wysokoprocentowych znieczulaczy. A
przynajmniej to próbował sobie wmówić.
Było już dobrze po północy, kiedy wyszedł z
mieszkania na balkon. Zapalił kolejnego papierosa w ciągu jednej godziny.
Łudził się, że nikotyna zamiast pobudzić, w jakiś magiczny sposób go
uspokoi. Dobrze powiedziane – łudził
się. Wciąż nie mógł wyrzucić z myśli, nawiedzających go obrazów. Sam nie
wiedział, jak ma je rozumieć. Teoretycznie nie powinien się denerwować, w końcu
mogli jedyne ze sobą tańczyć. Ot tak, po prostu. Szkoda tylko, że nawet teraz
miał ochotę wrócić do klubu i znaleźć tego faceta, by upewnić się, czy aby na
pewno zrozumiał przekaz.
Nie wiedział tylko, na co tak naprawdę jest
zły. Na fakt, że Ronnie zgodziła się na taniec z innym facetem, czy może
dlatego, że to nie był on.
Zgasił papierosa i pokierował się prosto do
łazienki, mając nadzieję, że prysznic ostudzi jego myśli. Albo jedynie udawał,
że chce wyrzucić tę dziewczynę ze swojej głowy, choć tak naprawdę desperacko
pragnął jej obecności.
Po długim prysznicu, ubrany jedynie w
spodnie od piżamy, położył się do łóżka. Nie dane mu było jednak zasnąć, gdyż
rozległo się pukanie do drzwi. Z początku chciał je zignorować, ale gość
wydawał się nieugięty.
- Idę!
I gdy tylko otworzył drzwi, zobaczył obiekt
swoich natarczywych rozmyślań. Może ściągnął ją tutaj myślami?
Stała oparta o framugę, przyglądając mu się
uważnie. Jej wzrok był nieustępliwy.
- A więc jestem twoją dziewczyną, tak? –
zapytała uszczypliwie.
Nonszalancja w jej głosie była jednak tylko
wymuszona, gdyż już nie tylko w oczach, ale w mowie całego ciała można było
dostrzec, jak bardzo jest ciekawa odpowiedzi. Ale w ramach usprawiedliwienia,
nie ona to przecież zaczęła. To Zayn nazwał ją w klubie swoją dziewczyną,
zupełnie przy tym dezorientując biedną Ronnie.
Zayn otworzył szerzej drzwi, zapraszając ją
do środka. Tym razem nie był jednak przykładnym gospodarzem. Nie zaproponował
jej nic do picia, ani do jedzenia. Zamiast tego po prostu pokierował się do
swojej sypiali i z powrotem położył do łóżka.
- Tak się składa, że obudziłaś mnie,
przychodząc tutaj. Więc jeśli nie masz nic przeciwko wrócę do tego, co mi
przerwałaś – powiedział, ostentacyjnie zakrywając się kołdrą.
- I zaprosiłeś mnie do środka bym oglądała
jak śpisz? – prychnęła.
Zayn westchnął przeciągle.
- Gdybym tego nie zrobił, wciąż waliłabyś do
moich drzwi. Mam rację?
Oczywiście, zapewne dokładnie to by zrobiła,
jednak nie upoważniało to Zayna do zachowywanie się jak dupek.
Ronnie jednym, płynnym ruchem ściągnęła z
niego kołdrę, odrzucając ją na bok.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie –
oznajmiła, zakładając ręce na biodra.
Malik w pełni zdawał sobie sprawę, że nie
uzyskała od niego odpowiedzi. I broń Boże, nie dlatego, że chciał ostentacyjnie
zignorować Ronnie (no, może troszkę), ale chodziło o fakt, że po prostu nie
wiedział, co powiedzieć. Oczywiście, nazwał ją swoją dziewczyną, próbując
przemówić tamtemu kolesiowi do rozumu, ale zrobił to pod wpływem złości. Nie
specjalnie analizował to, co chce powiedzieć.
I także tym razem Zayn milczał.
Ronnie westchnęła, zupełnie bezsilna.
Z braku jakichkolwiek innych pomysłów,
zdjęła buty oraz kurtkę i po prostu położyła się obok chłopaka. Wtuliła się w
jego nagi tors, rozkoszując zapachem rozgrzanej prysznicem skóry.
- Tęskniłam za tobą, Zayn – powiedziała po
długiej chwili milczenia.
Malik przez pewien czas zwlekał z
jakąkolwiek reakcją. W końcu jednak poruszył się i objął dziewczynę ramieniem,
całując jej skroń.
- Ja za tobą też, Ronnie. Ja za tobą też.
Tylko tyle. Albo aż. Nie ważne. Liczyło się
tylko to, że to wystarczyło, by minione wydarzenia zostały przekreślone grubą kreską.
- Wciąż nie wiem, na czym stoimy – odezwała
się szeptem Veronica.
Zayn westchnął.
- Czy to co zrobiłem nic ci nie mówi?
Ronnie uśmiechnęła się pod nosem.
- Po prostu nie wiedziałam, co jest między
nami. Tamten facet nie ma żadnego znaczenia. Zaprosił mnie do tańca, a ja się
zgodziłam. Po prostu. Nic więcej. Gdybym tylko się domyślała, że ty… ja… no my…
Zayn zaśmiał się cicho.
- Wiesz, w tych czasach już nie pyta się
dziewczyny o chodzenie.
Teraz i Ronnie się roześmiała.
- Szkoda, to by ułatwiło wszystkim sprawę.
Domyślanie się wszystkiego jest zbyt męczące.
- W porządku – odparł, przysuwając ją bliżej
siebie, tak, że mierzyli się teraz spojrzeniami. – Veronico Amelio Scott, czy
chcesz ze mną chodzić?
Ronnie westchnęła przeciągle, udając, że się
zastanawia.
- Oby nie za daleko, bo cholernie bolą mnie
stopy – odparła żartobliwie, ale chwilę później, by upewnić się, że została
dobrze zrozumiana, pocałowała Zayna.
I broń Boże, nie był to jeden z tych słodkich
pocałunków na odczep się. Był to pocałunek zapierający dech w piersiach.
Pocałunek na zgodę, pełen namiętności i dziwnej desperacji. Zresztą, co im się
dziwić. Nie widzieli się od tygodnia i już na wstępnie zaliczyli pierwszą
kłótnię. Z pewnością mogło to oznaczać, że nie będą nudzić się w tym związku.
[Teraz]
Zayn siedział wygodnie
rozparty na fotelu, zastanawiając się, dlaczego siedzenia w samochodzie, za
który zapłacił tyle pieniędzy, są takie twarde. Być może powodem tego był fakt,
że chłopak nie ruszył się z miejsca od dobrych kilku godzin, ale kto by zwracał
na to uwagę. Dokładnie trzy dni temu Zayn wpadł na genialny pomysł obserwowania
miejsca, w którym przypadkowo spotkał dziewczynę. Za każdym razem przyjeżdżał z
nim jednak kto inny. Za pierwszy razem byli to Liam i Niall, później Louis i
Harry, następnie sam Louis, a teraz siedział z Liamem, udając, że słuchają
wiadomości w radiu.
Malik był
ogromnie wdzięczny przyjaciołom, że przyjeżdżają tu z nim. Miał oczywiście
wyrzuty sumienia, że odciąga ich od codziennych zajęć, czy rodziny, z którą
mieli teraz okazję się spotykać. Może był samolubny, ale siedzenie samemu w
samochodzie i oczekiwanie na przełomową chwilę zapewne by go dobiło. Tak przynajmniej
posiadał towarzystwo i kogoś, kto miał na niego oko.
Zayn
niejednokrotnie wyobrażał sobie dzień, w którym zobaczy pannę Scott i już nie raz
odgrywał w głowie ich rozmowę. Każda jednak kończyła się dla niego pomyślnie. I
jeśli oznaczało to, że był niepoprawnym optymistą, miał to gdzieś. Po prostu
chciał odzyskać swoją Ronnie.
Rzeczywistość
jednak ni jak miała się do jego marzeń. I dowiedział się o tym właśnie dzisiaj.
Zobaczył ją. Poznał
od razu. Czerwone spodnie, luźny t-shirt, należący zapewne do Zayna, i za duży
sweter. Płomienno rude włosy były schowane pod szarą czapką. Nie dostrzegł
jednak bijącej od niej energii. To jednak zostało szybko przez niego pominięte,
bo spostrzegł coś bardziej znaczącego. Nie była sama.
Nie potrafił jednak
rozpoznać mężczyzny, który trzymał jego Ronnie pod rękę.
Oto była
raniąca prawda. Jak się domyślał, powód, dla którego go zostawiła.
Kiedyś zapewne
wybiegłby z samochodu i walczył. Teraz? Teraz był bezsilny, zmęczony tym
wszystkim.
Zagryzł dolną
wargę, nie mogąc oderwać od dziewczyny wzorku. Jego piękna Ronnie była teraz z
innym.
Tak właśnie
wyglądała rzeczywistość.
- Chyba nie
mamy już tu czego szukać – odezwał się po chwili Malik. Głos mu się łamał, a do
oczu napływały łzy. Po raz kolejny tracił nad sobą kontrolę przez tę
dziewczynę. Nie miał już siły na dalszą walkę o siebie i łączenie wszystkiego w
całość.
Udając, że nie
widzi współczującego spojrzenia Liama, odpalił silnik samochodu.
[...]
prawdziwa miłość jest zawsze chaotyczna. Gubisz się, tracisz trzeźwy osąd. Nie
umiesz się bronić. Im większa miłość, tym większy chaos.
Lubisz trzymać w niepewności. Mam wrażenie, że o tym co się stało z Ronnie dowiem się w rozdziale 1234567. :D
OdpowiedzUsuńHaha :D No coś Ty! Wyjawienie tej wielkiej tajemnicy nastąpi w (conajmniej) 123487 rozdziale. Cóż mogę powiedzieć? W końcu zawsze pragnęłam stworzyć coś w podobie "Mody na skukces"! :D
Usuńrozdział jak zwykle genialny asdfghj
OdpowiedzUsuńpo raz kolejny udowadniasz nam wszystkim, że jesteś mistrzynią w pisaniu wspomnień, jak ja je uwielbiam w Twoim wykonaniu!
OdpowiedzUsuńciekawie u nich było, ciekawie jest.
czy zawsze trzeba tak dużo myśleć i się zastanawiać nad tym wszystkim? bo ja już sama się gubię w tym wszystkim, a moja wyobraźnia jak na złość, zwiększa swoje obroty!
wiesz co? zdaje mi się, że z nią coś jest nie tak - jest chora, może jest w ciąży? ja już wszystkie przypadki rozpatruję!przecież ona na pewno go kocha, tak bardzo mocno, jak on ją! ale cóż, dowiem się zapewne za kilka rozdziałów! czekam z niecierpliwością na nie, wiesz dobrze że jesteś moją ulubioną pisarką ♥ pozdrawiam, żyję dużo weny i czasu ♥
Wow. Dziękuję pięknie za ten cudowny komentarz, kochana. Ogromnie się cieszę, że rozdział Ci się spodobał, ale to, że "jestem twoją ulubioną pisarką" całkowicie mnie rozwaliło. Łapię się za serce, powstrzymując łzy. Uwielbiam Cię! Co prawda, sama uważam, że do tego statusu całkiem sporo mi brakuje, jednak zawsze miło jest coś takiego przeczytać. Więc ogromnie dziękuję.
UsuńPozdrawiam gorąco!
retrospekcja - pierwsza kasa jak zwykle! kocham je! a co do teraźniejszości... nie podoba mi się! i tu nie chodzi o jakieś błędy czy inne pierdolasy, poprostu miałam nadzieję ze on ją w końcu spotka i z nią porozmawia! już pisałam wcześniej że w Twoich rozdziałch męczę się razem z Zayn'em jak on czeka na Ronnie, tęskni... ahhh :'(
OdpowiedzUsuńczekam na nexta i życzę weny ;)
@WTuszynska
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! O dziwno pisanie tej retrospekcji poszło mi naprawdę szybko. Była najdłuższa ze wszystkich, jakie pojawiły się na blogu, a została napisana w ekspresowym tempie. Dziwne, czyż nie?
UsuńPozdrawiam i wysyłam miliony buziaków!
Jeny!!! Jest nareszcie ten cholernie dobrze napisany rozdział!!! Uwielbiam czytać Twoje opowiadanie z racji tego, iż jesteś niesamowitą pisarką. Tak właśnie pisarką. Może nie wydałaś książki, ale to co tutaj 'wyprawiasz' budzi szacunek. Pisz szybko dalszą część. Z niecierpliwością czekam na każdy nowy rozdział. Powodujesz na mojej twarzy same uśmiechy. Czasem jest to jednak smutek, ale tylko spowodowany przekazem fabuły, gdyż szkoda mi Zayna.
OdpowiedzUsuńZ NIECIERPLIWOŚCIĄ OCZEKUJE NASTĘPNEJ CZĘŚCI!!!
@Zaniloliry_wife
A ja uwielbiam czytać Twoje komentarze. Dziękuję za te piękne słowa, choć nie jestem pewna, czy zasługuję na miano "pisarki". Nie mniej jednak dziękuję, bo w tym momencie czuję się ogromnie wyróżniona.
UsuńPozdrawiam gorąco i dziękuję za ten cudowny komentarz!
Ale się dzieje... Pisze to za każdym razem ^^ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńejj no i przy końcu się popłakałam ; < pisz szybko dalej bo nie mogę się już doczekać <3 rozdział jak zwykle genialny ; )
OdpowiedzUsuń@Iziulka
Świetny rozdział, zresztą jak każdy - hah będę Ci tak co rozdział pisać hah xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, iż Zayn i Ronnie :3
Gorąco pozdrawiam
@Lusiaax
Boże jak ja kocham twoje opowiadanie, jesteś najlepsza! Czekam z niecierpliwością na następny! <3 @jula_matujewicz
OdpowiedzUsuńmam pytanie, kim jest victoria? (chyba, że Ronnie to tylko jej 2 imię) XD rozdział jak zwykle genialny, myślałam że to już ostatni rozdział, podejrzewam że Ronnie coś ukrywa, chorobę, zdradę, albo ciąże. masz naprawdę talent i pomysły. mam nadzieje, że wszystko im się ułoży( zresztą przekonamy się) :) życzę weny i powodzenia w nowym roku szkolnym xxx @GosiaMegan
OdpowiedzUsuńRonnie to skrót od imienia Veronica. :)
UsuńSuper rozdział. Fajnie opisałaś przeszłość. A potem bum, teraźniejszość i Zayn czekający na cud. No i się chłopak dowiedział, że dziewczyna, którą kocha znalazła sobie innego, który ma dla niej czas.
OdpowiedzUsuńKurcze, nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału a dopiero co skończyłam czytać ten rozdział.
Weny życzę :*
Ten blog został nominowany do Liebster Award. Więcej informacji na http://pomimoboluszczesciewzyciu.blogspot.com/p/liebster-blogger-award.html
UsuńWOW :) Znów mam zaszczyt czytać piękną historię :) Akcja sie powoli rozkręca POWOLI ale ROZKRĘCA. Pewnie usłyszysz to jeszcze wiele razy ale dziewczyno jeszcze nie przeczytałam tak idealnego połączenia przeszłości, która była poprostu wspaniała, z teraźniejszościom, w której zabrakło w życiu Zayn'a kochannej Ronnie :)
OdpowiedzUsuńJuż nawet wymyśliłam połaczenie ich imion: ZONNIE :* Chyba wymyśliłam :P
Wracając do opowiadania czytało mi sie wspaniale :*
Chyba przekroczyyłam limit słowa WSANIAŁE :)
Życze weny :)
@Cola_Little
Och niech oni się już spotkają bo zawsze jak czytam te twoje rozdziały to ły napływają mi do oczu... tak cholernie szkoda mi Zayna.
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz te wydarzenia z przeszłości i teraźniejszosc... po prostu piękne !
Czkam na kolejny wspaniały rozdział <3